poniedziałek, 26 stycznia 2015

Magdalena Zimniak "Białe róże dla Matyldy"

Magdalena Zimniak
"Białe róże dla
Matyldy"
300 stron
Beata traci w nieszczęśliwym wypadku oboje rodziców. Zupełnie zdruzgotana dowiaduje się, że jednak było to zaplanowane morderstwo. Zaszokowana zadaje sobie pytanie - kto i dlaczego dopuścił się tak potwornego czynu? Rodzice byli wspaniali - mama psycholog, tata liczący się dziennikarz. W rozpaczy szuka pocieszenia u męża i ciotki Matyldy.

Tak, ciotka Matylda to postać co najmniej dziwna. Niby siostra mamy, niby fajna i zawsze dostępna, a jednak coś tam w obrazie całości nie do końca pasuje.

Po pogrzebie ciotka zasłabła i konieczna była hospitalizacja. Beata obiecała zająć się cioci domem i jej dwoma kotami na czas jej nieobecności. W ręce wpadają jej pamiętniki pisane przez wiele lat przez samą Matyldę. Rozpoczynają się, gdy ta miała lat 16 i ciągną przez całe jej życie. Początkowo Beata nie chce do nich zaglądać, ale ciekawość zwycięża. Niestety! To czego dowiedziała się z kartek starych brulionów nie tylko wywraca jej życie do góry nogami, ale zmienia podejście do wszystkiego i do najbliższych. To nie zwykła huśtawka emocji związana z odkryciem prawdy z przeszłości, to najgorszy rollercoaster, którego doświadczy. I oczywiście nie ma możliwości "opuszczenia" historii w dowolnie wybranym przez siebie momencie. Jak już jazdę Beata rozpoczęła, musi ją dokończyć.


Magdalena Zimniak
Magdalena Zimniak to z wykształcenia anglistka, mama dwóch córeczek. Pisuje powieści i krótsze formy i totalnie zaskoczyła mnie ciężkością i dramatem historii, którą przeczytałam.

Powieść traktuje o Matyldzie i jej chorobie psychicznej. Ukrywanej latami, nie leczonej i kompletnie determinującej jej wszystkie działania. Ta historia jest tak tragiczna, tak przybijająca, że człowiek ma ochotę ją rzucić w kąt i wyć z bólu. Dlaczego?  - to najczęściej zadawane przeze mnie pytanie podczas czytania. Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że
nie tyle taki scenariusz może się wydarzyć, ale fakt że nikt nie reaguje odpowiednio wcześnie. Strach, obsesja rządząca nie tylko samą Matyldą, ale tymi którzy mieli być dla niej najbliżsi jest wstrząsająca. Choroba, która zniszczyła tyle szczęścia i niewinnych osób - trudno w to wszystko uwierzyć. Lektura z gatunku bardzo ciężkiego kalibru, i przyznam, że jeśli pozostałe książki pani Zimniak są w podobnym stylu to ja z ręką na sercu odpuszczam. Jak dla mnie za dużo zła.

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Pod hasłemGra w kolory.

6 komentarzy:

  1. O rety...i to w książce z tak lukrowaną okładką?
    Roztrój nerwowy to nie jest mój ulubiony stan, dlatego dziękuję, że ostrzegłaś mnie przed tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intryguje mnie ten tytuł, ale tyle ukazanego zła, też będę w nerwach...

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka ładna okładka, a tyle zła w środku. Strach się bać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam już o tej książce, dobrze, że mi o niej przypomniałaś, bo jestem jej bardzo ciekawa...
    No i rzeczywiście- ta okładka nie zapowiada takiej treści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno pisałam na innym blogu, że nie mam aktualnie nastroju na książki o ciężkiej tematyce. Tutaj jednak jestem mocno zaintrygowana, pomimo tego całego zła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupiłam książkę i poznałam autorkę podczas targów w stolicy w maju. Autorka była dość rozkojarzona co mnie nieco odrzuciło... A okładka mnie kusiła, i chyba pominęłam sporo z opisu i wiedzy o książce, byle kupić i poznać. Nie sądziłam że jest tak dramatyczna, ale i tak chcę poznać, we właściwym momencie...

    OdpowiedzUsuń