czwartek, 2 lipca 2015

Sarah Jio "Dom na plaży"

Sarah Jio
"Dom na plaży"
304 strony
Anna mieszka w Seattle i ma zaraz wyjść za mąż. Dookoła szaleje wojna, a ona czuje że wejście w poukładane i bezpieczne życie na chwilę obecną nie jest dla niej. Postanawia uciec, ale zupełnie oficjalnie. Jako pielęgniarka wybiera się ze swoją przyjaciółką na Bora-Bora, by tam wspierać walczących na Pacyfiku żołnierzy. A wyspa ją zmieni już na zawsze.

Kitty - najlepsza przyjaciółka - ma zdaje się inny plan niż pomoc w szpitalu. Przede wszystkim skupia się na kokietowaniu i szukaniu nowego faceta. Dla Anne, która czuje się tak blisko związana z przyjaciółką to szok, nie spodziewała się że mężczyźni tak bardzo zawładną życiem Kitty. Czując się samotna nawiązuje znajomość z Westrym, sympatycznym żołnierzem.

Pewnego dnia podczas wyprawy na plażę Anne i Westry znajdują opustoszałą chatkę. Są tak nią zachwyceni, że postanawiają przywrócić jej życie i zmienić ją w przyjemne miejsce. Podczas prac remontowych znajdują obraz i mają przeczucie, że płótno wyszło spod pędzla kogoś znanego. Niebawem od lokalnej kobiety dowiadują się, że przed laty mieszkał i tworzył tam sam Paul Gaugin. Dostają jednak ostrzeżenie i przestrogę, aby trzymali się od domku z dala, według lokalnej ludności jest ona przeklęta i osoby z nią związane czeka wyłącznie nieszczęście.

Pięknę widoki, rozszalała dookoła wojna, narzeczony daleko i olbrzymia chęć bycia blisko z kimś. Tak, to będzie doskonały romans wojenny. Ale wszystko ma swój koniec i przyjdzie dzień, kiedy trzeba będzie powrócić do życia pozostawionego w domu.
Sarah Jio

Sarah Jio to amerykańska pisarka odnosząca sukcesy międzynarodowe. Mama trzech chłopaków, remontująca domy, oszalała na punkcie ogrodnictwa i zdecydowanie pisząca książki sympatyczne.

"Dom na plaży" choć obraca się w tematyce wojennej i czytając nie sposób odciąć się od tamtych okropności, jest powieścią ciepłą, a nawet wzruszającą. Niej jest to w żadnym razie cukierkowe romansidło, ale historia o wyborach i ich konsekwencjach. O poszukiwaniu prawdziwej miłości i byciu wiernym do końca swemu sercu. O przyjaźni, która w tak głupi sposób może zostać zniszczona i o prawdzie, której wyjawienie po latach przynosi ulgę.

Podobał mi się wątek z Paulem Gaugin, zafascynowanym Polinezją Francuską i tworzącym na Tahiti (to właśnie tam autorka spędziła swój miesiąc miodowy). I po lekturze zamarzyłam o kwiatach hibiskusa - takich prawdziwych, a nie suszonych w mojej herbacie. Ba, temperatura na zewnątrz jest już i tak tropikalna, więc wyjazd w egzotyczne miejsce niekoniecznie mnie dziś pociąga. Ale pięknym kwiatem bym nie pogardziła :). Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki pani Jio, bo wspaniale relaksują.



Wyzwania: Indywidualne wyzwanie czytelnicze u EjotkaGra w kolory 

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam książki autorki :)
    Cieszę się, że mobilizacja zakończona sukcesem :) a przede wszystkim gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za kopniaka :)

      Usuń
    2. Bardzo proszę :) Jakby coś to wiesz... polecam się :P

      Usuń
  2. Uwielbiam prozę tej autorki. Jest przepyszna, a tę książkę czytałam i polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję jeszcze kiedyś po inne sięgnąć :)

      Usuń
  3. Piszę tutaj, trochę nie na temat...tak jakoś się wkleiłaś z komentarzem u mnie, że nijak nie potrafię u siebie odpisać;p
    Zdecydowanie może być i miłość, przyjaźń , , tylko miłość obydwa uczucia w różnych kombinacjach i odczuciach:) A wisienką na torcie będzie wewnętrzne rozdygotanie bohatera, który sam nie wie, czy to JUŻ miłość, czy JESZCZE nie:) Wiem..poniosło mnie teraz;p Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie...co patrzę na pasiaste nogi śmiech mnie bierze:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, ja też ciągle tak mam :)

      A książka brzmi ciekawie. Nie czytałam jeszcze niczego tej autorki, więc warto sięgnąć po jej książki. Ciekawa jestem czy mi się spodoba

      Usuń
  5. Koniecznie chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń