|
Zofia Sokołowska
"Druga strona recepty"
448 stron |
Agata Pilska to największy malkontent z jakim miałam okazję się spotkać. Kobieta dojrzała, lekarka w przychodni rejonowej w Belsku (?), nudna do kwadratu. Aha, lubi podróżować... nie stroni od alkoholu, bo pozwala jej się rozluźnić i jest uzależnionia od prochów ("tableteczki" to jeden z bardziej irytujących wątków). Nie podoba jej się nic, wiecznie nie ma pieniędzy, niecierpi swojego życia, tęskni za ukochanym Wrocławiem i chyba sama nie wie czego w życiu chce. Wszędzie węszy podstęp, każde zachowanie ma ukryte drugie dno. O matko, ale się umęczyłam...
Nie wiem doprawdy co o tej książce napisać. Wprowadziła mnie w stan głębokiej irytacji. Taka nijaka historia. Niby można szukać usprawiedliwienia, czemu główna bohaterka znajduje się kiepskiej formie psychicznej - ciężkie dzieciństwo, tragedia. Z drugiej jednak strony dziwi mnie fakt, że człowiek może z taką upartością tkwić w przeszłości, której i tak nie jest w stanie zmienić zamiast skupić się tym co przed nami...
|
Zofia Sokołowska |
Książkę czyta się szybko, to fakt. Z każdą stroną łudziłam się, że będzie jakiś zwrot akcji, coś pozytywnego, jakiś uśmiech.... no i się przeliczyłam. Język bezosobowy, miejscami miałam wrażenie, że pisząc listę z zakupami udaje mi się wykrzesać większy polot. No cóż, książkę przeczytałam. Nie polecam, no chyba, że ktoś cierpi na zbyt duży optymizm i lekarz mu każe sobie popsuć humor.
Sama autorka ma przerażająco dużo podobnych faktów życiorysowych do głównej bohaterki. Pochodzi z Wrocławia, pracuje w Bielsku-Białej jako pediatra. Mam tylko nadzieję, że książka nie jest formą jej osobistych przeżyć, bo o ile fikcyjnie wykreowana postać irytuje, tak człowieka z krwi i kości można tylko bardzo żałować.
Książka jak ulał pasuje do grudniowej edycji wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz