czwartek, 31 grudnia 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Kalendarze"

Małgorzata
Gutowska - Adamczyk
"Kalendarze"
288 stron
Upływający czas i nieuchronność pewnych wydarzeń zmuszają autorkę do refleksji. Dziś jako kobieta dorosła, matka dwóch synów patrzy z nostalgią na własne dzieciństwo i wspomina. Wspomina ciepło i z rozrzewnieniem czasy, gdy sama będąc małą dziewczynką poznawała otaczający ją świat.

Małą Małgosię poznajemy w dniu, gdy na świat przychodzi jej siostrzyczka. Życie niewątpliwie zmieni się diametralnie, ale też wzbogaci się o nowe doznania. Małgosia opowiada nam o swojej kochanej babci, żyjącej nadal na wsi i dzielnie zarządzającej małym gospodarstwem. Chojnie opowiada o ukochanych rodzicach, którzy robili wszystko by ich dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Pokazuje nam głęboką prawdę, że nie od tego ile posiadamy nasze szczęście zależy. Szczęście to to co stwarzamy dookoła siebie, bliscy i nasze relacje z nimi.

Dorosła Małgorzata stoi u progu kolejnej, bolesnej zmiany. Starszy syn już jakiś czas temu opuścił dom rodzinny. Teraz czas przyszedł na młodszego. Ciężko jej się z tym pogodzić, bo przecież synowie przez tyle lat byli jej sensem życia, to dla nich sworzyła z mężem dom, a teraz czuje że nieunikniona zmiana będzie dla niej wyłącznie źródłem cierpienia. Stąd częste powroty we wspomnieniach do czasów, kiedy pełna ciekawości odkrywała rzeczywistość.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Małgorzata Gutowska-Adamczyk wszechstronnie wykształcona  - historyk teatru, scenarzystka filmowa, dziennikarka, ale dla mnie przede wszystkim pisarka. Nie wiem jak to się stało, że wcześniej z żadną inną książką tej autorki się nie spotkałam... karygodny błąd. Pani Małgosia pisze tak ciepło, tak ludzko i tak blisko memu sercu.

"Kalendarze" są doskonałym obrazem PRL-owskiej rzeczywistości, czasów jakże inny ale tak ciekawych zarazem. To jeden wielki pean pochwalny na prostotę życia, przepiękan lekcja jak cieszyć się sprawami wydawałoby się błahymi. Niesamowita mieszanka, która ma moc ogrzać serce.

Będąc po wielkim wrażeniem mojej póki co pierwszej książki autorki jestem bardzo ciekawa, czy pozostałe wywrą na mnie tak duże wrażenie.

Wyzwania: Pod hasłemGrunt to okładka.

Jannifer Green "Lawendowe pola"

Jennifer Green
"Lawendowe pola"
400 stron
Już nigdy, przenigdy nie zabiorę się za książkę patrząc wyłącznie na jej okładkę. Ba, obiecuję sobie solennie sprawdzić nieznanego mi autora zawczasu, coby uniknąć takich czytelniczych wpadek :).

W mojej głowie po spojrzeniu na okładkę historia napisała się sama - 3 siostry, ewentualnie przyjaciółki z dzieciństwa i to wszystko doprawione moją ukochaną lawendą... No poniekąd tak było, bo książka to zaiste historia 3 sióstr, a ich dom rodzinny jest otoczona połaciami pól lawendowych, ale...
Ale to było romansidło w najczystszej formie! Nie potępiam gatunku absolutnie, niech każdy czyta co lubi. Frazy "na jego widok topniała jak lód na słońcu" lub "na widok jej oczy mu ciemniały z pożądania" to zupełnie nie moje kółko zainteresowań :).

Jennifer Green
Historie są trzy odrębne, bo i siostry trzy: Camille uciekła z Bostonu, bo w tragicznych okolicznościach straciła tam męża i chce znaleźć wenętrzny spokój. Violet - szalona rozwódka pragnąca dziecka, zakręcona na punkcie ziół prowadząca sklep z naturalnymi specyfikami. W końcu Daisy, mieszkająca przez lata we Francji, była żona znanego artysty wraca do domu rodzinnego z niczym i chce się zsatanowić nad dalszymi swymi losami.

Jennifer Green to amerykańska pisarka mająca na swoim koncie liczne nagrody literackie. Urodzona w Michigan pisała już od najmłodszych lat i na tamtejszym uniwersytecie ukończyła studia z Angielskiego oraz z filozofii.

Książka ma dwa plusy: przewija się w niej często motyw lawendy (to mnie głównie skusiło, bo wielbię ją nieprzerwanie od lat miłością absolutną) i jest doskonałym panaceum dla osób zmagających się z bezsennością - wystarczy parę stron (nudnych, do bólu przewidywalnych, zdających się być składanką wszystkich wcześniejszych tego typu historii) i człowiek zapada w objęcia Morfeusza. I tyle w temacie :).

Wyzwania: Grunt to okładka.

środa, 30 grudnia 2015

Mazarine Pingeot "Wpadki i wypadki Josephine F."

Mazarine Pingeot
"Wpadki i wypadki
Josephine F."
240 stron
Poznajcię Josephine Fayolle - kobietę w 37 wiośnie życia, matkę dwóch synów walczącą z byłym mężem o każdą możliwą głupotę, autorkę książek młodzieżowych i osobę zdecydowanie życiowo nieposkładaną.

Josephine nie panuje nad własnym życiem, czego efektem jest chociażby solidnie przekroczony debet. W życiu zawodowym działa niezwykle chaotycznie, o i właśnie popsuła się jej zmywarka. Nic to, nie pierwsza to przecież w jej życiu sytuacja awaryjna i dotychczas udawało jej się jakoś z wszystkich tarapatów wybrnąć. No za wyjątkiem tego głupiego sms'a, którego wysłała do swojego nowego szefa. Tak, operowanie telefonem komórkowym pod wływem alkoholu zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem. I co teraz będzie - utrata pracy ? Co z debetem? Nic tak nie poprawi humoru jak zakup nowych butów...

Mazarine Pingeot

Mazarine Pingeot to francuska pisarka, ukończyła filozofię. Jej imię to nazwa najstarszej biblioteki we Francji (oboje rodzice pałali milością do książek). O rodzicach - w szczególności o jej ojcu w pewnym momencie było głośno chyba na całym świecie, gdy wyszło na jaw że Mazarine jest długo ukrywaną nieślubną córką prezydenta Fracji Francoisa Mitterand. Prywatnie mama trójki dzieci.


Myślę, że z założenia historia miała być zabawna. Zmagająca się z przeciwnościami samotna, lekko szalona matka, która nie boi się ryzyka. Wyszło nudnawo i mdło, w tyle głowy cały czas mi szumiało, że przy książce najlepiej bawiła się chyba wyłącznie sama autorka.

  

Wyzwania:Gra w kolory.

sobota, 26 grudnia 2015

Hanna Cygler "Dwie głowy anioła"

Hanna Cygler
"Dwie głowy anioła"
296 stron
Kontynuacja historii Julii i Aleksa, których mogłam poznać w pierwszym tomie (pisałam o tym tu). O ile część pierwsza podobała mi się bardzo, tutaj już załamywałam się z kolejną stroną...

Oczywiście jest wątek główny przewijający się przez całość, a mianowicie działająca cuda roślina zwana herbarią. Naturalny lek będący panaceum na wszystkie dolegliwości ciała i wzmacniający umysł zarazem. Jego wielką uprawę rozpoczęto w podupadającym peegerowskim K. znanym z poprzedniej części historii i zdecydowanie nowość ta wpłynęła pozytywnie na uśpione okolice - nowe miejsca pracy, inwestycje, a co za tym idzie poprawa bytu większości mieszkańców. I tu po staremu pani Cygler wprowadziła wątek kryminalno - bandycki, który trzeba będzie rozwikłać.

O ile ten motyw był do zniesienia, to już wątek relacji Julia - Aleks był jakimś koszmarem. Połączeni węzłem małżeńskim przypieczętowanym już pojawieniem się na świecie dwójki pociech, zamiast cieszyć się ze stworzonego szczęścia ludzie Ci walczą ze sobą w zasadzie o wszystko. Julia zbyt ambitnie podchodzi do pracy, czego efektem jest wieczna absencja w domu. Aleks chce coś światu na siłę udowodnić - że jest mężczyzną potrafiącym zadbać o rodzinę, że mimo niepowodzeń nadaje się na prawnika, że chce mieć żonę przy sobie, że go jednak żona drażni i po co mu to wszystko, że już sama nie wiem bo się pogubiłam.

Jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobną parą, która tak bardzo się mija we wszystkim - być razem, nie być, a może jednak lepiej być bo są dzieci, a może olać wszystko. Niezwykle irytująca relacja doprowadziła mnie do lekkiej migreny. Książka przeczytana, kontynuacja odfajkowana, arivederci.

Wyzwania: Pod hasłemGrunt to okładka

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Agnieszka Olejnik "A potem przyszła wiosna"

Agnieszka Olejnik
"A potem przyszła wiosna"
389 stron
Pola Gajda właśnia zdała sobie sprawę, że jej życie nie ma sensu. Zdobywając sławę jako aktorka wpadła w anoreksję, a jej ukochany właśnie znalazł sobie nowy obiekt uczuć. Żyjąc od wiadomości do wiadmości podanych przez prasę brukową i przejmując się wszystkim co inni o niej pomyślą postanawia zakończyć taką bezsensowną egzystencję. I być może by się jej to udało, gdyby nie paparazzo Konrad, który tropiąc ją w poszukiwaniu niewątpliwej sensacji ratuje jej życie.

Pola jest w zupełnej rozsypce, a wszystko wskazuje na to, że zupełnie straciła wolę życia. Konrad wpada na ryzykowny pomysł, zabiera Polę w miejsce dla niego najdroższe - do własnego domu na wsi. Życie proste aż do bólu, brak wygód ale co najważniejsze miłość oferowana przez ojca Konrada okaże się mieć zbawienny wpływ na życie Kasi (Pola była tylko imieniem scenicznym). Ale żeby wszystko zaczęło funkcjonować jak powinno potrzebny będzie czas, uporanie się z bolesną niejednokrotnie przeszłością i olbrzymie pokłady cierpliwości.
Agnieszka Olejnik

Agnieszka Olejnik to polonistka i anglistka, mama 3 synów zajmująca się profesjonalną hodowlą psów. Aktywna, podróżująca i mieszkająca z dala od miejskiego zgiełku - ten fakt jest bardzo wyraźnie zarysowany w książce i zdecydowanie jest peanem pochwalnym w stronę życia wiejsko - sielsko - prostego.

O tym jak poskładać rozbite na kawałki życie jest to książka. Życie pomieszane między egzystencją przez wielu wymarzoną, a dziwną i nieodpartą chęć bycia zupełnie gdzie indziej. O powrotach do korzeni i potrzebie prostowania pokręconej przeszłości.

Czytało się żywo, momentami było przyciężkawo, ale widać tematyka tego wymagała. Czasem było zbyt dosadnie, ale generalnie pozytywnie. Lubię jak z potłuczonej filiżanki po misternej pracy sklejania wyłania się piękny kształt.

Wyzwania: Grunt to okładka.

środa, 2 grudnia 2015

70 dni... :)

70 dni zajęło mi, by tu wrócić. Mało - dużo, nieważne :). Zdałam sobie sprawę, że lubię to moje miejsce i choć czasowo u mnie krucho będę tu wpadała od czasu do czasu i zostawiała ślad po przeczytanej książce.

Jeszcze jeden powód oprócz tęsknoty mnie tu przygnał - język. Tak się zdarzyło, że nie mieszkam w Polsce. Choć w domu język słyszę, dookoła otacza mnie zupełnie inny zestaw wyrazów. Dodatkowo teraz jestem w szkole, żeby nowy język podszkolić i zaczęłam u siebie obserwować niepokojące zjawisko - tworzę przedziwne konstrukcje językowe będące wypadkową 3 języków obcych. Jestem zdecydowanie na nie! Pisanie tu pomoże mi własny język w karby wziąć i trzymać na w miarę przyzwoitym poziomie :). Taką mam nadzieję...

Tymczasem zmykam i idę celebrować powrót!

środa, 23 września 2015

Na wszystko jest wyznaczony czas

Tak, tak mi się zdaje, że mój czas na blogowanie dobiegł końca... Bo właśnie czasu zaczęło mi brakować okrutnie....

Ciężko się pewnych przyjemnych nawyków wyzbyć, ale czasem trzeba usiąść i sprawę jasno postawić - jeśli czas poświęcony na bloga mam wykradać czasowi poświęconemu na czytanie... decyzja w moimi przypadku jest oczywista.

Czytam od zawsze i jeśli będę tylko mogła, to będę czytała do końca swoich dni. Nie będę się jedynie dzieliła własnymi spostrzeżeniami, ale nie sądzę by ktoś miał na tym ucierpieć :).

Dziękuję za miłe słowa i jakże sympatyczne znajomości! To miejsce niech sobie buja w przestworzach internetu, kto wie, może kiedyś tu powrócę?

Tymczasem niech dobra książka będzie z Wami :)

wtorek, 15 września 2015

Renata Kosin "Mimo wszystko Wiktoria"

Renata Kosin
"Mimo wszystko Wiktoria"
328 stron
Kobiety zjednoczone siłą przyjaźni  - siła nie do pokonania! Znają się od lat, polegają na sobie i zdały już nie jeden test lojalności i wsparcia. Co je łączy? Szeroko rozumiane macierzyństwo.

Zuzanna prowadzi Dom Otwarty dla Pań, bynajmniej to nie jest je własne mieszkanie, ale stworzone w sąsiedztwie sklepu z artykułami do rękodzieła miejsce, w którym osoby pałające pasją rękodzielniczą mogą się spotykać i poszerzać horyzonty korzystając z kursów wprowadzających w tajniki nowych technik. Zuzanna ma kochanego męża, łobuzerskiego psiaka i wspaniałą mamę/niemamę.

Gabriela wychowuje sama nastoletnią Julię, córkę wyjątkową o odważnych poglądach. Sama twardo stąpa po ziemi i po doświadczeniach różnych nie planuje, by w jej życie wkroczył jakikolwiek mężczyzna.

Edyta jest mamą małego brzdąca i właśnie się dowiedziała, że straciła pracę. I jest jeszcze Michalina - jak dla mnie najbardziej zagadkowa persona, nosząca na barkach ciężar wielkiej tragedii i otaczana troską przez najbliższą rodzinę i przyjaciółki.

A macierzyństwo przewija się w najróżniejszych odsłonach przez wszystkie strony książki. Od świadomego, poprzez przygodną wpadkę. Są pragnienia i marzenia, by dzieci posiadać i zmagania z tymi, które już twardo stawiają na swoim. Wszystkie doznania piękne i wypływające z tego wyjątkowego rodzaju miłości jaki niesie ze sobą po prostu bycie mamą.
Renata Kosin

Renata Kosin to z wykształcenia humanistka wielbiąca prowincję, nie przepadająca za wielkimi miastami, ale ceniąca sobie bardzo otaczających ją ludzi. Zdecydowana idealistka i niepoprawna optymistka ceniąca w ludziach zdolność doceniania rzeczy prostych i czerpania z tego pokładów energii.

Autorka stworzyła bardzo piękną opowieść o przyjaźni, o doświadczaniu rodzicielstwa i o konieczności wymiany myśli - słowa niewypowiedziane ciążą jednej ze stron, a drugiej nie niosą ulgi bo przecież są gdzieś skrywane.

W pewnym momencie czytania zaczęła mnie mocno intrygować postać Michaliny, coś tam się działo i nie działo zarazem, jakieś niewyjaśnione kwestie i pełno przypuszczeń. Chwilami miałam obawę, że coś istotnego dla fabuły mi po prostu umknęło, ale na szczęście niebywale zaskakująca końcówka wszystko wyjaśniła. To zdecydowanie nie jest lekkie czytadło, to głęboka historia dająca każdemu do myślenia.

Moje kolejne literackie odkrycie zdecydowanie na plus i już się cieszę na kolejne spotkania z dziełami autorki.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Jodi Picoult "Linia życia"

Jodi Picoult
"Linia życia"
544 strony
Paige - porzucona przez mamę w dzieciństwie, kończy szkołę i ucieka do Chicago. Zostawia za sobą mroczną tajemnicę, złamane serce i obawę, że tym zrobiła zraniłaby własnego ojca. Ucieka i niespodziewanie napotyka człowieka, z którym będzie żyła.

Nicholas studiuje medycynę, wywodzi się z rodziny stojącej wysoko w hierarchii społecznej i finansowej. Zafascynowany dziewczyną znikąd  - zakochuje się w Paige bez pamięci i rozpoczyna z nią wspólne życie wbrew sprzeciwowi rodziców. A sprzeciw oznacza brak finansów na kontynuację studiów medycznych. Paige bierze na siebie odpowiedzialność zadbania o domowy budżet odkładając na bok własne marzenia związane z rysunkiem.

Jak grom z jasnego nieba spada na nią wiadomość, że zostanie mamą. Początkowo przytłoczona tym faktem żyje nadzieją, że po urodzeniu dziecka poczuje czym jest macierzyństwo. Syn przychodzi na świat, zachwyca ojca, który zajęty robieniem kariery nie bardzo się w rodzicielstwo angażuje. Niestety Paige nie doznaje objawienia i na swoje dziecko patrzy z lękiem i rezygnacją. Jako matka nie radzi sobie zupełnie i zaczyna zatracać się w pełnej obowiązków codzienności. Aż pewnego dnia ucieka i postanawia odnaleźć zaginioną przed laty matkę. Tymczasem Nicolas będzie musiał się zmierzyć z ojcostwem w pojedynkę.


Poruszająco - przygnębiająca opowieść i poszukiwaniu straconego dzieciństwa, o braku zdolności do stworzenia własnemu dziecku tego, czego pragnęło się samemu i o tym, z czym zmaga się kobieta zostając mamą.

Wyzwania: Grunt to okładkaPod hasłem.

piątek, 28 sierpnia 2015

Agatha Christie "Pora przypływu"

Agatha Christie
"Pora przypływu"
258 stron
Gordon Cload jest wielbiony przez całą rodzinę, niekoniecznie ze względu na czarującą osobowość czy wyjątkową miłość. Powodem uwielbienia są pieniądze i to nie byle jakie, Gordon bowiem jest milionerem. Rodzina bliższa i trochę dalsza nie musi się o nic martwić, bo Cload we swej wspaniałomyślności zapewnia im wszystkim byt na wysokim poziomie. Sielanka trwałaby zapewne w najlepsze, gdyby starszemu panu amory nie przysłoniły świata i tak oto młodziutka Rosaleen staje się panią Cload. Sprawa staje się nieprzyjemna dla rodziny, gdy niespodziewanie Cload ginie, a jako jedyną spadkobierczynię fortuny pozostawia młodą żonkę. Cała rodzina, zawiedziona niebywale sporządzeniem nowego testamentu będzie teraz próbowała uszczknąć coś dla siebie.

Większych komplikacji dostarcza fakt istnienia brata Rosaleen - David Hunter sprawiający wrażenie absolutnego sterowania swoją siostrą i w efekcie trzymający rękę na pulsie i fortunie. Jak to u Agathy kolejni ludzie zaczynają ginąć i tylko Poirot może rozwiązać tajemnicę...

 

Jeśli ktoś lubi oko zawiesić na ruszających się kolorowych obrazach (bo ja to lubię bardzo) polecam film nakręcony na podstawie powyższej powieści będący jej bardzo swobodną przeróbką :).

Herkules Poirot i Kathy Cload
Chciwość czai się wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze. Im ich więcej tym niegodziwości więcej. Dobrze, że Poirot stoi na straży.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Harlan Coben "Najczarniejszy strach"

Harlan Coben
"Najczarniejszy strach"
320 stron
Dla mnie - mamy - hasło "najczarniejszy strach" kojarzy się od razu z jakąś tragedią związaną z własnym dzieckiem. Ciekawa byłam zatem, czym ten strach się okaże w przypadku Myrona Bolitar.

Jakim zdziwieniem dla mnie była informacja, że Myron ma problem, który jawi się jako koszmar właśnie rodzicom - śmiertelna choroba zagrażająca dziecku. I co najciekawsze dziecko owe - syn jest dzieckiem Myrona!

Byłam tak samo jak główny bohater zaskoczona, z tymże on zapewne mocniej, bo nie co dzień człowiek się dowiaduje, że jest ojcem 13-letniego chłopca. Dawna dziewczyna Emily zaskakuje go tą wiadomością. Ale sam fakt wydaje się drobnostką w obliczu prawdziwego problemu. Jeremy cierpi na rzadką odmianę białaczki i na chwilę obecną uratować go może wyłącznie przeszczep szpiku kostnego. W banku dawców szpiku znajduje się ktoś spełniający kryteria poszukiwanego materiału do przeszczepu, jednak człowiek ten zapadł się pod ziemię. Dlatego Emily decyduje się na powiadomieniu Myrona o całej sprawie i błaga go o pomoc dla ich syna.



Ósmy - według mnie póki co najlepszy - tom przygód Myrona za mną. Czytało się go fantastycznie i błyskawicznie. Myron staje na wysokości zadania i robi wszystko, by uratować życie syna. Historia ociera się mocno o sprawę sprzed lat i seryjnego zabójcę, który był przekonany o spełnianiu swojej misji. Jest dużo akcji, mnóstwo niespodzianek i świetne zakończenie.

Wyzwania: Gra w kolory.

piątek, 31 lipca 2015

Agatha Christie "Próba niewinności"

Agatha Christie
"Próba niewinności"
252 strony
Popełniono zbrodnię, znaleziono winnego, nie potwierdziło się jego alibi, wykonano wyrok, życie toczy się dalej. Inaczej sprawy się mają, gdy po jakimś już czasie - niestety za późno dla skazanego - zjawia się jego niepotwierdzone wcześniej alibi. Bo jeśli nie zabił posądzony o morderstwo, to musiał być to przecież ktoś zupełnie inny i najwyraźniej zbrodnia uszła mu na sucho.

Artur Carlgary zjawia się w posiadłości Argylel'ów z rewelacyjną wiadomością. Jest poszukiwanym alibi dla Jacko, posądzonego o zabójstwo matki. Świadek zjawił się z tak dużym opóźnieniem, ponieważ wyjechał z kraju na ekspedycję naukową i po powrocie przeczytał w starej gazecie, że jest pilnie poszukiwany. Zamiast szczęśliwego zakończenia informacja przynosi wielki niepokój całej rodzinie, wiadomo że Rachel Argyle została zamordowana przez kogoś z najbliższego otoczenia. Jeśli nie był to Jacko... ktoś inny się dobrze ukrywa.

Ponowne dochodzenie pokazuje, że każdy miał powód do pozbycia się despotycznej Rachel z życia. Jej dzieci - wszystkie adoptowane skrywały w sobie wiele żalu i pretensji. Na męża miała chrapkę jego sekretarka, a i mąż miał swoje za uszami. Trzeba na nowo odgrzebać rodzinny skandal i znaleźć rozwiązanie.



Filmowo niespodzianka, bo do fabuły wkręcono pannę Marple, która w książce nie występuje.

rodzina Argyle'ów
Marple trafia do rodziny na zaproszenie Gwendy, dawniej sekretarki Leo Arggyle'a, obecnie jego narzeczoną. W weekend ma się odbyć ich ślub, a Gwenda jako dawna wychowanka panny Marple pragnie z nią dzielić te chwile szczęścia. Choć fabułę zmieniono w stosunku do książkowej, końcowy motyw o osoba winna pozostają bez zmian.

Po raz kolejny Christie odmalowały świetny obraz psychologiczny, tym razem chodzi o zamordowaną Rachel. Kobieta, która nie mogła mieć własnych dzieci, stanęła dosłownie na głowie, aby zapewnić sobie dużą rodzinę. Dysponując fortuną stawia wszystkim warunki i chorobliwie kontroluje najbliższych. Zaślepiona swoimi uczuciami zdaje się nie dostrzegać potrzeb tych, którzy ją otaczają. Bolesne, niewątpliwie prawdziwe. Świetny kryminał z rodzinną tajemnicą w tle.

czwartek, 30 lipca 2015

Agata Kołakowska "Przyjaciółki"

Agata Kołakowska
"Przyjaciółki"
280 stron
Akt desperacji - jak inaczej nazwać internetowe ogłoszenie o poszukiwaniu kogoś do pogaduch - doprowadza do poznania trzech kobiet. Oczywiście każda inna: Wiktoria - zaniedbywana żona, mama; Martę - niespełnioną aktorkę i Karolinę - geniusza bankowości, pracoholiczkę i perfekcjonistkę.

Każda samotna, każda próbuje znaleźć kogoś życzliwego i po cichu liczy na przyjaźń. Wiktoria pod względem finansowym ma wszystko, dzieci kochane, tylko mąż Piotr wiecznie zapracowany zdaje się jej nie zauważać. Marta - wróciła z emigracji, ukochany ją zostawił, a ona sama nie wie gdzie jej miejsce. W końcu Karolina, zdawać by się mogła kobieta sukcesu, udająca, że uczucia w życiu nie są ważne. Wdaje się w romans z tajemniczym Piotrkiem i zaczyna zauważać, że zakochuje się w facecie, którego nie  interesuje poważny związek.

Agata Kołakowska
Zdawać by się mogło, że trzy tak odmienne kobiety nie będą miały zbyt wiele wspólnego. Tymczasem prawdziwa przyjaźń powoli się rodzi i będzie wystawiona na nie lada próbę.

Agata Kołakowska urodzona i związana z Wrocławiem absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Zawsze chciała napisać coś dla kobiet i chyba w pozostałych książkach pozostaje wierna swoim założeniom.

Autorka stworzyła obraz bardzo współczesny, bo traktujący tak naprawdę o samotności w świecie pełnym ludzi. Samotności, która popycha ku desperackim i mało racjonalnym pomysłom jakim jest nawiązanie przyjaźni za pomocą internetu. Pozytywnym wydźwiękiem historii jest koncept, że dla chcącego nic trudnego i jak ktoś bardzo chce, to znajdzie prawdziwych przyjaciół. Póki co przyjaciółki na dobre, a lektura pokaże czy również będą to przyjaciółki na złe.

Wyzwania: Polacy nie gęsiPod hasłemGrunt to okładka.

środa, 29 lipca 2015

Katarzyna Pisarzewska "Halo, Wikta!"

Katarzyn Pisarzewska
"Halo, Wikta!"
167 stron
Są różne metody zmiany osobowości, cenne w szczególności są te, które pomagają nam zmienić się na lepsze. Można przeczytać masę książek, które pozytywnie na naszą personę wpłyną, można udać się do specjalisty i poprosić o pomoc w walce z wadami. No i można się zdrowo walnąć w głowę i zapomnieć o tym, że jeszcze przed chwilą było się najzwyklejszą jędzą.

Lena - Milena - właśnie coś takiego przeżyła i teraz za wszelką cenę próbuje przypomnieć sobie cokolwiek związanego z jej dotychczasowym życiem. Wszyscy zdają się obcy, nawet własny mąż, ale Lena gra va banque i udaje, że absolutnie nic się nie zmieniło. Nieświadoma efektu jakim wywoła na otaczającym ją świecie powolutku próbuje dowiedzieć się kim jest i co robi w życiu. Ku jej zdziwieniu wszystko wskazuje na to, że nie tylko jest żoną groźnego mafiosa, ale też ukochaną córeczką kolejnego z przedstawicieli tej grupy zawodowej. Życie staje do góry nogami, a razem z nim tytułowa Wikta dbająca o domostwo, mamusia z ciągotami alkoholowymi i podejrzana przyjaciółka.

Katarzyna Pisarzewska
Katarzyna Pisarzewska urodzona w Legionowie ukończyła socjologię na Uniwersytecie Warszawskim. Różnych zajęć się imała od ankieterki przez kwiaciarkę, by w końcu stworzyć historię śmieszną i zdawać by się mogło nieprawdopodobną.

Prywatnie mama Jasia i autorka scenariuszy i dialogów do seriali takich jak "Brzydula" oraz "Na Wspólnej" :).

Rozbawiła mnie pani Kasia tą powieścią. Zmiana Mileny jest tak drastyczna, że jej nowa tożsamość wzbudza w ludziach szok, a w czytelniku śmiech. Jak pomyślę sobie, jaka Lena była przed wypadkiem...

Lekka historia na jedno popołudnie, pełna humoru również czarnego i śmierdzących kaktusów. Chętnie przeczytam kontynuację.

Wyzwania: Polacy nie gęsiPod hasłemGrunt to okładka.

wtorek, 28 lipca 2015

Agatha Christie "Tajemnica Lorda Listerdale'a"

Agatha Christie
"Tajemnica Lorda
Listerdale'a"
246 stron
Znowu opowiadania (jęknęłam w duchu), ale Agatha to Agatha, jakoś to będzie... Sięgnęłam po zbiorek 12 krótkich historii i zwariowałam. Co za cudo! Takie niby w stylu Christie, ale jakoś lżejsze czasami, śmieszniejsze i odważniejsze.

Zbiór otwiera tytułowe opowiadanie, będące historią niezwykle atrakcyjnego pod względem cenowym wynajmu pięknego domu. Potem będziemy mogli trochę zabawić się w szpiegów i dublerów, jest i miejsce na szaleństwo za wygraną na loterii czy nietypowy koszyk z wiśniami. Jest też zabawna historia o niejakim Jamsie Bondzie i jego udziale w odzyskaniu skradzionego klejnotu Radży. Historie różne, niedługie i doprawdy fantastyczne do czytania.

"Love from a stranger"
1937 r.
reż. Rowland V. Lee
Co ciekawe, z opowiadań z tego zbioru powstało aż 6 różnych ekranizacji. Mnie udało się obejrzeć jedną z pierwszych, bo nakręconą w 1937 r. historię bazującą na opowiadaniu "Domek Pod Słowikami". Samo opowiadanie należy zdecydowanie do tych, co to krew w żyłach mrożą i zakończeniem wgniatają czytelnika w fotel. Ciekawa byłam jak tak stosunkowo niedługą historię reżyser zaadaptuje i nie zawiodłam się. Grozą powiało konkretnie i choć na potrzeby filmu dokonano drobniutkich zmian (żeby dodać więcej strachu widzowi) to całością byłam zachwycona.

Na pozostałe ekranizacje będę polowała, duża cześć z nich wchodzi w skład cyklu "Agatha Christie's Hour", którego póki co nie posiadam.

Christie  po raz kolejny udowodniła, że jest pisarką wszechstronną, nie trzyma się wyłącznie do znanych i utartych schematów, ale potrafi bawić się różnymi formami czym sprawia nie lada przyjemność czytelnikom.



Wyzwania: Pod hasłemGrunt to okładka.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Agata Przybyłek "Nie zmienił się tylko blond"

Agata Przybyłek
"Nie zmienił się tylko
blond"
343 strony
Iwonce wali się życie, ale tak zupełnie. Z dnia na dzień zostaje z 4 dzieci, psami sztuk 2, ciężarną kotką i prawie synową (też w ciąży) bez dachu nad głową. Nie, dach jest, ale Pan Małżonek, który zapałał uczuciem namiętnym do innej kobiałki zdecydowanie zażądał, aby przeszkadzająca mu w nowym życiu rodzina się wyniosła.

Porzucona rodzina udaje się do rodzinnych Sosenek Iwonki, gdzie jej na szczęście dobrze prosperujący rodzice z olbrzymim domem przyjmują ją z otwartymi ramionami. I tak w wieku lat 37 Iwona zmuszona jest na nowo układać sobie życie własne jak i dzieci. Jak się okaże, łatwo nie będzie, ale często bardzo zabawnie.

Po pierwszym szoku wywołanym tak nagłą i niespodziewaną zmianą życiową Iwona powoli zaczyna snuć plany na przyszłość. Zdecydowanie chce się usamodzielnić i uwolnić od kochanych rodziców. Znajduje wymarzony zakątek i oczami wyobraźni widzi się tam w końcu szczęśliwą. No i jak to bywa w takiej historii na horyzoncie pojawia się sympatyczny policjant :).

Agata Przybyłek
Agata Przybyłek studiuje psychologię na Uniwersytecie Gdańskim i współpracuje z ponad 20-ma wydawnictwami będąc dla nich recenzentką. Udziela się również jako dziennikarka na portalu rodzicielskim i ma wiele do czynienia z maluchami :).

Swoją debiutancką książkę sama nazywa własną terapią, napisała ją po tym, jak miłość jej życia postanowiła dalej przez życie brnąć samemu. Tak powstała postać Iwonki, jej szalonej rodziny i niebywałych perypetii.

W powieści dzieje się dużo, nawet bardzo dużo. Momentami ze zdziwienia otwierałam szerzej oczy, bo kolejny niefart, nieszczęście i pech w liczbie mnogiej czaił się na każdej stronie. Ale główna bohaterka dzielnie z wszelakich przeciwności losu wychodziła, dostarczając mi nie lada ubawu. Na szczególną uwagę zasługują 4-letnie bliźniaki Antoś i Antosia oraz jedyny w swoim rodzaju ojciec Iwonki - Henryk. Spędziłam z lekturą miły czas i pozytywnie naładowałam akumulatory.

Wyzwania: Polacy nie gęsiPod hasłemGrunt to okładka.

niedziela, 26 lipca 2015

Małgorzata J. Kursa "Niespodziewany trup"

Małgorzata J. Kursa
"Niespodziewany trup"
216 stron
Napad na lokalny bank wywołuje poruszenie w Kraśniku. Z jednej strony obserwujemy losy Anusi - fryzjerki, samotnej mamy pięcioletniej Ewusi i świadkowi, który przypadkiem przeżył napad na ów bank. Druga historia to niezwykle irytująca dziennikarka Luiza, z aspiracjami i matactwami płynącymi z każdego zakamarka jestestwa.

Napad oprócz tego, że porusza ludzi łączy w pewien sposób życiorysy Ani i Luizy. Bo dochodzenie musi być przeprowadzone, a Luiza jakoś się w to wszystko paskudnie wplątała i została zlikwidowana przez nieznanych sprawców przy własnym redakcyjnym biurku.

Cała nadzieja organów ścigana jest pokładana w Anusi, ona bowiem jako jedyna może zidentyfikować sprawców napadu.

Miało być śmiesznie, wyszło jakoś tak irytująco. Czy to za sprawą przeładowania postaciami? Czy historia aż nazbyt naciągnięta? Nie wiem doprawdy, ale po lekturze już sam tytuł mnie denerwował - masło maślane, trup zawsze jest niespodziewany, no chyba że jest się etatowym pracownikiem zakładu pogrzebowego lub szpitalnej kostnicy... Jedynie co było do strawienia to urocza córcia Anusi - Ewa, mądrością życiową i zmysłem obserwacji powalająca na kolana. Tylko jej wątek będę przyjemnie wspominała.

Wyzwania: Polacy nie gęsiPod hasłemGrunt to okładka.

sobota, 25 lipca 2015

Małgorzata Cichalewska "Lato Joanny"

Małgorzata Cichalewska
"Lato Joanny"
152 strony
O Joannie to historia, zagubionej 22-letniej kobiecie szukającej swojego miejsca na ziemi. Asia pochodzi z malutkiej wsi zwanej Jagiełkowo, gdzie wszyscy się znają i od lat tkwią w niezmiennych schematach.

Joanna nie wie, gdzie jest jej miejsce. Jako pierwsza z okolicy poszła na studia do miasta - była niezrozumiana przez lokalną społeczność. W Warszawie natomiast nie mogła się odnaleźć, tam zawsze już będzie tą z prowincji. Nadchodzi lato, Asia wraca do domu z silnym postanowieniem, że na studia już nie wróci.

W domu unika tematu kontynuacji edukacji, mama ciężko pracuje, żeby utrzymać wieloosobową rodzinę. Dostarcza między innymi zamówione przez ludzi mleko. I tak jednym z odbiorców okazuje się Tomasz - dużo starszy od Joanny, wydawać by się mogło ekscentryczny nawet od niedawna mieszkaniec Jagiełkowa. Joanna jest nim totalnie zafascynowana, ale wszystko wskazuje na to, że związek między nimi jest niemożliwy. Choć Asia stara się miło spędzić czas, wieś nie śpi i plotkuje co nie miara.

Małgorzata Cichalewska popełniła póki co jedną tylko książkę. Na co dzień pracuje w gazecie, pochodzi z Bartoszyc, i dobrych już parę lat temu wylądowała w Warszawie. Mama 2 chłopaków swoim debiutem zdobyła wyróżnienie w I Konkursie Literackim Wydawnictwa "Telbit" na książkę dla młodzieży.

Historia jest prosta, emocje silne. Bardzo trafny i smutny zarazem portret życia na wsi i wszystkich z tym związanych stereotypów. Mimo wszystko historia napawa otuchą, bo warto czasem wbrew utartym dawno szlakom zawalczyć o własną wyjątkowość, a co za tym idzie i szczęście.

Wyzwania:Grunt to okładkaPod hasłemPolacy nie gęsi.