czwartek, 31 lipca 2014

Harlan Coben "Błękitna krew"

Harlan Coben
"Błękitna krew"
384 strony
Linda i Jack Coldren są gwiazdami golfa, przy czym Lindzie od lat kariera rozwija się świetnie, a Jackowi ponad 20 lat temu powinęła się noga i od tamtego czasu próbuje wrócić na szczyt. I właśnie teraz jest o "parę dołków" od swojego wymarzonego tryumfu, gdy okazuje się że 16-sto letni syn sportowców został uprowadzony. Czy ktoś chce przeszkodzić Jackowi w sięgnięciu po wymarzone trofeum? Cała akcja jest nad wyraz podejrzana, bo jakby to powiedzieć mało profesjonalnie porywacze się zachowują.

Myron Bolitar zostaje poproszony przez rodzinę Wina (tak tak, Win nie jest androidem tylko człowiekiem, którego kiedyś urodziła kobieta) o pomoc w tej delikatnej sprawie. Jak to w sprawach z okupem policja ma się o niczym nie dowiedzieć. Myron liczy jak zwykle na pomoc Wina, ale ten o dziwo zupełnie odcina się od sprawy. Jak się dowiadujemy później, rzeczy z przeszłości tak bardzo odbiły się na nim, że nie był ich w stanie przetrawić i poniekąd to go jakoś skrzywiło. I cóż się okazuje - Myron sobie kiepsko radzi bez pomocy partnera. Śledztwo się ślimaczy i Bolitar bardzo odczuwa brak współpracownika. Pomaga mu co prawda Esperanza, która właśnie zakończyła studia prawnicze, ale to nie to samo...

Okazuje się, że w świecie sportu niezależnie od tego jak elegancka dyscyplina to jest panują te same zasady. Rywalizacja, wstydliwe brudy nie nadające się do ujrzenia światła dziennego publiczności, zaszłe żale i pretensje. Po prostu wszystko w ładnej, ubranej w czyste rękawiczki otoczce.


Coś ten Coben w sobie ma, że tak fajnie pisze. Wiadomo, że wątek kryminalny każdej powieści to jej trzon, ale każda książka to też opowieść o sporcie przecież. Za fankę sportową się nie uważam, choć skokom narciarskim dzielnie kibicuję i połasiłam się na finał piłkarskich mistrzostw świata ostatnio, a mimo wszystko każdą kolejną część czytam z przyjemnością. Jestem pewna, że następna z cyklu także przypadnie mi do gustu :).

Wyzwania: Pod hasłemGrunt to okładkaCzytam literaturę amerykańskąPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiska.

środa, 30 lipca 2014

Małgorzata Kalicińska "Dom nad rozlewiskiem"

Małgorzata Kalicińska
"Dom and rozlewiskiem"
492 strony
Małgorzata po wielkim kopniaku jakie jej dało życie ucieka do matki, z którą jako dziewczynka straciła zupełnie kontakt. Z miejskiej dżungli trafia do urokliwego domu pachnącego miłością i niezliczoną ilością smakołyków. Nie wiedząc za bardzo co dalej począć ze swoim losem (agencja reklamowa, której oddała całą siebie się jej pozbyła, mąż ma kogoś innego) nieświadomie wtapia się w naturalny koloryt nowego miejsca i ze zdziwieniem odkrywa, że ta nowa codzienność pełna prostoty i pozbawiona sztuczności i zakłamania budzi ją z wieloletniego snu. Postanawia wraz z mamą wybudować pensjonat i zapuścić korzenie tam, gdzie jej dobrze. Gosia w końcu zaczyna żyć...

Kiedy przed laty tuż po ukazaniu się "Rozlewiska" sięgnęłam po ksiażkę byłam oczarowana i zachwycona. Ale to było kiedyś. Teraz bardziej krytycznym okiem spojrzałam na to co czytam i szału już nie było. Może dlatego, że pomysł był już tak wielokrotnie powielany i już się opatrzył. A może dlatego, że nie czułam że to powieść. Dla mnie to bardziej spisana relacja typu zjedliśmy barszcz zaciągnięty śmietaną, a taki barszcz to się robi tak i tak. Mimo tego książka ma swoje mocne strony: tworzy wyjątkowy klimat, wspomina historie piękne i bolesne i pięknie opisuje przyrodę. Ale kłuły mnie w oczy wulgaryzmy, jak dla mnie rzecz niepotrzebna. I męczyło ciągłe wałkowanie tematu jak Gosia kiedyś tak dbająca o figurę się roztyła i o matko ile ona kalorii pałaszuje tam na wsi :). Postacie Basi i Kasi są przepiękne i chwytające za serce.

Małgorzata Kalicińska
Myślę, że dużo w tej książce samej autorki, bo przez lata pracowała w swojej agencji reklamowej i jestem przekonana, że doskonale wie jak życie w takiej machinie wygląda od podszewki. Jest też mamą dwójki dorosłych już dzieci i stąd zapewne taka fajna relacja jaką stworzyła między Gosią i Manią.
Sama autorka również mieszka na wsi i wie jak cieszyć się życiem w otoczeniu najbliższych i natury - i to muszę przyznać najbardziej mnie w niej jako autorce ujęło.

"Dom and rozlewiskiem" to niekoniecznie wakacyjne czytadło. To dobra historia o ciekawych ludziach i dotyka zwykłych problemów takich jak czy żyć według tego co nam świat narzuca, czy według siebie; alkoholizm; samotność i chęć bycia kochanym. Z pewnością kiedyś sięgnę jeszcze po ciąg dalszy, bo choć czytałam to mi zupełnie wyparował ze świadomości :).

Och i prawie mi serce stanęło jak bohaterowie pojechali na wycieczkę do Krakowa i wspomnieli o Grzegorzu Turnau i jego piosence, tylko zamiast ul. Brackiej użyli Grodzkiej. Skandaliczne niedopatrzenie, aczkolwiek Grodzka jest następną po Brackiej przecznicą wychodzącą z Rynku Głównego :).

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Pod hasłemPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiskaGrunt to okładka

poniedziałek, 28 lipca 2014

Jodi Picoult "Pół życia"

Jodi Picoult
"Pół życia"
464 strony
Czy doświadczyliście w życiu pasji tak ogromnej, że zawładnęła ona wami całkowicie? Pasji, która wyłączyła was z codzienności, a przeniosła w zupełnie inny wymiar egzystencji? Luke Warren zdecydowanie może odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Luke jest specjalistą w nietypowej być może dziedzinie - zna się na wilkach. Jego wiedza nie jest czysto teoretyczna, Luke ma nadzwyczajną praktykę gdyż przez blisko 2 lata zamieszkał z dziką watahą wilków żyjącą w kanadyjskim lesie. I to bynajmniej nie jako obserwator - Luke stał się jednym z członków stada.

Czemu myślę, że Luke się zatracił w swojej pasji? Zostawił rodzinę  - żonę Georgię i dwójkę dzieci Edwarda i Carę i poszedł za głosem swoich potrzeb. To nie tak, że ich nie kochał, tylko wilki kochał po prostu bardziej.

Z czasem rodzina ulega rozpadowi, Luke po powrocie do cywilizowanego świata nie potrafi się w pełni zaaklimatyzować. Nie pasuje już do ludzi, ale nigdy nie będzie przecież wilkiem... Georgia wychodzi ponownie za mąż i zostaje mamą bliźniaków, Edward ucieka do Tajlandii, jedynie Cara zdaje się podzielać pasję ojca.

Wszyscy spotykają się ponownie w przykrych okolicznościach. Luke i Cara mieli wypadek samochodowy, z którego ona wyszła ze złamanym barkiem, a on wylądował w stanie wegetatywnym.  Lekarze nie dają nadziei na wyzdrowienie i rozpoczyna się walka o to, kto ma zadecydować o dalszym życiu bądź zakończeniu go taty. Między rodzeństwem jest dużo żalu o sprawy zaszłe, zarówno Edward jaki Cara uważają, że to oni mają prawo do podejmowania decyzji medycznych za tatę, lecz ich zdania leżą na przeciwległych biegunach. Sprawa zatem trafia do sądu...



Zanim sięgnę po książkę zazwyczaj czytam jej króciutki opis, nie zawsze bowiem jest tak, że akurat na daną tematykę będę miała chęć. Kiedy przeczytałam, że będzie tu coś o wilkach to książkę odłożyłam na później. To nie że zwierząt nie lubię, bo kocham je bardzo, ale nie jestem typem oglądającym Animal Planet. Z drugiej strony to książka autorstwa Picoult, a ta póki co mnie nie zawiodła. Zaryzykowałam zatem i nie spodziewałam się, że powieść będzie tak wielowymiarowa.

Niebywała pasja, kontakty rodzinne, upoważnienie do podejmowania jakby na to nie spojrzeć najpoważniejszych i zarazem najtrudniejszych decyzji w życiu, niewyjaśnione zaszłości, chęć chronienia najbliższych przed druzgocącą prawdą - aż tyle z książki udało mi się wydobyć. A wilki wcale, ale to wcale mi nie przeszkadzały :). Jestem ciekawa czym mnie autorka zaskoczy w kolejnej swojej powieści...

Wyzwania: Czytam literaturę amerykańskąPod hasłemPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiska.

czwartek, 24 lipca 2014

Jeanette Øbro Gerlow & Ole Tornbjerg "Krzyk pod wodą"

Jeanette Øbro Gerlow
Ole Tornbjerg
"Krzyk pod wodą"
408 stron
Z każdą lekturą, którą dane mi przeczytać przenoszę się gdzieś. To do innego kraju, to na inny kontynent. Mam tendencje to kręcenia się po znanych mi już okolicach, stąd zawsze z niecierpliwością czekam na bilet od Kasi, która w ramach swojego cudownego wyzwania Book-Trotter wysyła mnie w delegacje literackie w zupełnie nieznane mi regiony. Tym razem zrobiłam sobie krótką wycieczkę do Danii.

Katrine Wraa po latach wraca do Danii, a dokładniej z Anglii gdzie zdobyła wykształcenie jako psycholog i współpracowała jako specjalistka profilująca morderców. Z Danią łączy ją młodość, korzenie - jej ojciec jest Duńczykiem, oraz tragiczna historia porzuconego przez nią chłopaka, który postanowił odebrać sobie życie.

Katrine jak przystało na bohaterkę książki wdała się w konflikt z byłą przełożoną jeszcze w Anglii i zdążyła zaliczyć romans w egipskim kurorcie, gdyż tam uciekła od zgiełków życia i nurkowała na rafach, żeby równowagę życiową odnaleźć. Dlatego oferta przyjęcia pracy w Kopenhadze spada na nią jak grom z jasnego nieba, ale Katrine bierze to za dobrą monetę i postanawia pracę podjąć.

Co prawda Katrine ma zajmować się przestępczością zorganizowaną, ale tuż po przybyciu do nowego biura okazuje się, że będzie miała możliwość z poznaniem pracy w nowym zespole od razu, ponieważ wszyscy angażują się w rozwikłanie morderstwa. Ofiarą jest Mads Winter, znany i ceniony lekarz położnik, który zostaje znaleziony martwy we własnym ogrodzie. Początkowo podejrzenia padają na jego żonę, osobę walczącą z wieloma własnymi problemami, i jawiącą się jako dziwaczną. Zaraz jednak okazuje się, że lekarzowi groził uchodźca z Czeczenii po tym, jak stracił żonę przy porodzie nadzorowanym przez Wintera. Katrine ze swoim nowym partnerem Jensem Hoghem ruszają na przesłuchania między innymi personelu szpitalnego. Tam Katrine spotyka swoją dawną przyjaciółkę, która odegra kluczową rolę nie tylko w śledztwie, ale również w uporządkowaniu przeszłości.

 

Ole Tornbjerg i Jeanette Øbro Gerlow
Jeanette Øbrow Gerlow i Ole Tornbjerg to nie tylko duński duet pisarski, to przede wszystkim małżeństwo połączone wspólną pasją. Ona to zawodowa tancerka, której niestety wyłącznie taniec nie wystarczał na utrzymanie. On to specjalista od komunikacji społecznej, dziennikarz, producent i reżyser. I mogę tylko dodać, jak cieszę się że tych dwoje się spotkało, a jeszcze bardziej się cieszę, że postanowili coś razem stworzyć i wyszła im naprawdę dobra książka.

Jak dowiedziałam się, że w lipcu z Kasią czytamy literaturę duńską, od razu wiedziałam że muszę przeczytać jakiś kryminał, bo toż przecież skandynawia.
I muszę przyznać, że wyborny to debiut i historia dobra i napięcia tyle ile trzeba i moje ukochane tajemnice. Wiem, że jest kontynuacja przygód Katrine i jak tylko pojawi się po polsku to z przyjemnością po nią sięgnę.

Wyzwania: Book-TrotterPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiska.

wtorek, 22 lipca 2014

Harlan Coben "Bez śladu"

Harlan Coben
"Bez śladu"
336 stron
Myron dostaje niezwykłą propozycję, a w zasadzie aż 2 oferty. Pierwsza z nich, bardzo zawodowa to odnalezienie filaru drużyny koszykówki New Jeresey Dragons  - Grega Downinga. Greg jest dawnym sportowym i nie tylko (łączy ich postać Emily) rywalem Myrona. Przed laty, gdy sportowa kariera Bolitair'a nabierała rozpędu panowie między sobą wspłółzawodniczyli, jednak po fatalnym wypadku Myrona to właśnie Greg udzielił mu wielkiego wsparcia. Teraz Greg zaginął i Myron ma go odnaleźć.

Drugą ofertą, z punktu widzenia Myrona ważniejszą jest oferta powrotu do profesjonalnej koszykówki. Co prawda ma to tylko służyć jako przykrywka przy prowadzeniu sprawy, jednak emocje jakie dosięgają Myrona są równe tym gdy zaczynał przed laty swoją karierę. Dla niego to okazja rozliczenia się z przeszłością...

Śledztwo rozwija się błyskawicznie, w domu Grega Myron z Winem znajdują ślady popełnionej zbrodni, ale wkrótce ktoś je usuwa. Okazuje się, że Greg od dawna miał problemy z hazardem i był winny pewnej zorganizowanej grupie przestępczej dość dużą sumę. Jest szantaż, jest uciekanie przed wymiarem sprawiedliwości. Jak to bywa w historii sensacyjnej każdy ma coś do ukrycia. W trakcie odkrywania prawdy Myron dowie się co wydarzyło się przed laty i doprowadziło do fatalnej w skutkach dla jego sportowej kariery kontuzji.

 

To już trzeci tom przygód Myrona, który udało mi się przeczytać. Coben nadal trzyma fason, akcja szybka i dużo niespodzianek. Oprócz Myrona, Wina i znanej już czytelnikom z poprzedniej części Ezperanzy pojawia się nowa mocno charakterystyczna osoba, która zostanie nową sekretarką Bolitaira :). Dodatkowo związek Myrona i Jessiki wchodzi na wyższy poziom i ciekawa jestem czy dalej będzie się rozwijał. Dlatego z przyjemnością sięgnę po kolejną część.

Wyzwania: Grunt to okładkaCzytam literaturę amerykańskąPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiska.

czwartek, 17 lipca 2014

Agatha Christie "Zbrodnia na festynie"

Agatha Christie
"Zbrodnia na festynie"
216 stron
Zaprzyjaźniona z Poirotem Ariadna Oliver - pisarka poczytnych powieści kryminalnych - wysyła do niego telegram z prośbą o niezwłoczne przybycie do posiadłości Nasse. Autorka została tam zaproszona po to by wyreżyserować "Polowanie na mordercę", grę która ma uświetnić organizowany w tej przepięknej posiadłości festyn. Ariadnie nie podoba się ogólnie panująca atmosfera i zwierza się Poirotowi, że ma obawy iż tam ktoś niebawem na prawdę zginie.

Herkules bacznie rozgląda się po zebranym tam towarzystwie. Właścicielem jest niejaki sir Stubbs, niezwykle bogaty, posiadający młodszą żonę Hattie. Co do Hattie zdania są podzielone: jedni uważają, że jest umysłowo opóźniona, inni wręcz przeciwnie, że jest wyrachowana i doskonale wie jak grać swoją rolę. Posiadłość Nasse należała kiedyś do rodu Folliatów. Po serii śmiertelnych wypadków została tylko Amy Folliat opłakująca w skrytości śmierć męża i 2 synów. To ona poznała Stubbsa ze swoją podopieczną Hattie i dzięki ich małżeństwu udało jej się odratować rodowy majątek. George Stubbs pozwolił jej również zamieszkać na terenie posiadłości i zajmować się rozległym ogrodem.

Obawy pani Oliver niestety przybierają wymiar rzeczywisty i młoda dziewczyna, która miała odgrywać ofiarę w wymyślonej grze faktycznie zostaje zabita. Robi się coraz większe zamieszanie: do posiadłości przybywa daleki kuzyn Hattie niejaki de Soussa, goście wdają się w romanse i podejrzane spotkania, lady Stubbs nagle wsiąka jak kamfora i jeszcze wiecznie przewijają się zagraniczni turyści zamieszkujący położony nieopodal hostel. No i ginie jeszcze leciwy Merdell opiekujący się łodziami. W takich warunkach Poirot będzie pracował nad rozwikłaniem tajemniczej zagadki. Nie trzeba chyba dodawać, że zrobi to jak zwykle z powodzeniem :).

 

W ekranizacjach tej książki możemy podziwiać Poirotów dwóch - Ustinova i Sucheta.

Arthur Hastings, Ariadne Oliver i Herkules Poirot
Starsza z wersji z Peterem Ustinovem jako Poirotem została przeniesiona do współczesnych czasów. Ponieważ to koniec lat 80-tych stroje są jakby żywcem wyjęte z "Mody na sukces", fryzury zresztą też :). Muszę przyznać, że ten Poirot jest zdecydowanie bardziej pogodny i dowcipny, a oglądając uważnie film dosyć szybko można się zorientować kto co nabroił.  Na potrzebę filmu wprowadzono niewystępującą w książce postać Hastingsa, którego kreacja w filmach z Ustinovem jest niebywale ciamajdowata oraz znany z innych książek motyw końcowy, kiedy to Poirot gromadzi wszystkich podejrzanych w jednym miejscu i z precyzją chirurgia wyłuszcza co się wydarzyło :). Niemniej film świetny!

Herkules Poirot i Ariadne Oliver
Nowsza, bo z 2013 roku ekranizacja jest powalająca. Bardzo wierna książce i tak pięknie nakręcona. Oglądając miałam wrażenie, że chłonę atmosferę całą sobą. Muszę przyznać, że te kończące serię przygód Poirota filmy z Davidem Suchetem są wprost fenomenalne!

Gdy zaczęłam czytać "Zbrodnię na festynie" miałam wrażenie, że już coś podobnego czytałam. Jakoś tak mi przyszło do głowy otoczenie z książki "Zwierciadło pęka w odłamków stos". I nawet przez chwilkę się obawiałam, że to może jakaś kalka się Christie przytrafiła. Na szczęście niepotrzebnie :). Po raz kolejny Christie porusza głębszy temat, tym razem silne więzi rodzinne i chęć zachowania spuścizny po przodkach.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Agatha Christie "I nie było już nikogo"

Agatha Christie
"I nie było już nikogo"
216 stron
Tą książka pani Christie według mnie udowodniła, że jest mistrzynią gatunku. Nie wiem doprawdy czemu wcześniej mi ta książka w ręce nie wpadła. A może to i dobrze, miałam niewątpliwą sposobność delektować się nią właśnie teraz :).

8 nieznanych sobie osób + 2 służących dostaje zaproszenie na postawiony na trudno dostępnej wyspie dom. Każdy z nich dostał zaproszenie od niejakiego U.N. Owen'a. Po pierwszej kolacji wszyscy się dowiadują, że został na nich wydany wyrok, bo w przeszłości dopuścili się czynów, które doprowadziły do śmierci innych ludzi. Początkowo wszyscy wyrażają swoje oburzenie - jak tak można rzucać fałszywe oskarżenia w twarz porządnym ludziom. Wkrótce okazuje się, że zarzuty miały swoje podstawy i każdemu przyjdzie zapłacić za zło, które popełnił. Goście zaczynają jeden po drugim ginąć z rąk tajemniczego Owen'a.

Żeby było dramatyczniej, każdy z gości ma w swoim pokoju powieszony wierszyk - dziecięcą rymowankę "Dziesięciu murzynków" (pod takim tytułem również powieść się ukazała w Polsce). Zgodnie z przedstawioną w tej piosence historią, każdemu z murzynków przytrafiło się coś, co go życia pozbawiło. Wierszyk stanowi kanwę do tego, jak poszczególne osoby tracą życie. Dodatkowo w jadalni w widocznym miejscu stoi 10 figurek i każda zostaje zniszczona po wyeliminowaniu kolejnej osoby z listy oskarżonych. Powiem tyle, że zakończenie wprawiło mnie w absolutne osłupienie!!!


Ponieważ książka zdecydowanie plasuje się w gronie najlepiej sprzedających się kryminałów w historii (gdzieś przeczytałam, że już ponad 100 milionów kopii poszło w świat), nie dziwi więc fakt, że wielu reżyserów pokusiło się o stworzenie ekranizacji. W gronie filmów, które sobie odpuściłam było cudo produkcji hinduskiej nakręconej w formie musicalu (o matko i córko jak można, no jak?), coś na kształt horroru i western. Ponieważ żadnego z tych gatunków nie trawię zadowoliłam się 4 innymi filmami :)

1945 rok,
reż. Rene Claire
1965 rok,
reż. George Pollock
1974 rok,
reż. Peter Collinson
1987 rok,
reż. Stanislav Govorukhin
Pierwszy film z 1945 r. podobał mi się najbardziej. Jeśli chodzi o losy poszczególnych osób były wierne historii książkowej, pomimo dramatyzmu reżyserowi udało się wprowadzić odrobinę komizmu do całej sytuacji. Zakończenie jednak jest inne niż w książce. Film z 1965 r. wprowadził leciutkie zmiany co do osób i również zmienił zakończenie. Bohaterowie zostali umieszczeni nie na wyspie, ale na szczycie niedostępnej góry w środku zimy. Wersja z roku 1974 jest prawie kalką filmu z roku 1965 z wyjątkiem umieszczenia akcji na pustyni w Iranie!. Ostatnia obejrzana przeze mnie ekranizacja z 1987 r. była najbardziej ponura, ale też najwierniejsza książce.

Cieszę się, że mogłam przeczytać tą powieść Christie. Choć niezwykle ponura i ziejąca strachem prawie z każdej strony daje czytelnikowi ważną lekcję - nic nie da się ukryć przed innymi, a każdy poniesie swój własny ciężar i prędzej czy później dopadną go konsekwencje popełnionych czynów.

Wyzwania: Na tropie AgathyPod hasłemGrunt to okładkaPrzeczytam tyle ile mam wzrostu.

czwartek, 10 lipca 2014

Harlan Coben "Na gorącym uczynku"

Harlan Coben
"Na gorącym uczynku"
480 stron
Wendy Tynes pracuje dla stacji telewizyjnej i jest odpowiedzialna za za program, w którym demaskuje przestępców na tle seksualnym. Jej najnowszą ofiarą pada Dan Mercer, człowiek spokojny, rozwiedziony, pracujący z młodzieżą z sierocińców. Dziennikarka jest dumna ze swojego sukcesu i ma nadzieję, że zdemaskowanie kolejnego zwyrodnialca przysłuży się śledztwu, które stanęło w martwym punkcie. Od ponad 3 miesięcy jest poszukiwana 17-sto letnia Haley McWaid.

Niebawem do Wendy dzwoni Dan, prosi o spotkanie i sugeruje, że prawda przedstawia się zupełnie inaczej. Dziennikarka jedzie do niego i dowaiduje się, że Mercer padł ofiarą oszustwa i nie jest tym za kogo go uważa opinia publiczna.Wkrótce potem wada zamaskowany napastnik i strzela do Dana. W zabójcy Wendy rozpoznaje byłego szeryfa federalnego, którego syn padł ofiarą pedofila. Ed Grayson dokonując morderstwa jest przekonany, że działał w imię sprawiedliwości. Oczywiście Wendy zgłasza całe zajście na policję, jednak gdy ta przybywa okazuje się, że ciała Dana nie ma, a Grayson ma doskonałą panią adwokat i nie ma szans go przyskrzynić.

Wendy czuje wyrzuty sumienia, że zastawiła pułapkę na niewinnego człowieka. Kontaktuje się z kolegami Mercera, jego dawnymi współlokatorami za czasów studiów w Princeton. Okazuje się, że w przeciągu minionego roku wszyscy jego przyjaciele padli ofiarą fałszywych oskarżeń, a ponieważ Wendy zaczyna za bardzo grzebać w przeszłości, jej reputacja również zostaje zrujnowana. Mimo wszystko dziennikarka zrobi wszystko by odkryć prawdę.

 

Potrzebowałam książki, w której akcja toczy się wartko bo miałam wrażenie, że mój mózg przeszedł w stan hibernacji. Najpierw szalały u mnie upały, które zamieniły się w deszczową porę i wprowadziły mnie w stan lekkiego letargu. Na szczęście pan Coben stanął na wysokości zadania i książkę udało mi się pochłonąć i mózg rozruszać. Świetnie napisana książka, to już kolejna popełniona przez tego autora, która niezwykle mi się spodobała. Z ciekawostek w fabule przewija się znany wielbicielom serii o Myronie Bolitarze Win, który pomaga Wendy zdobyć pewne informacje :). Książka świetna, zakończenie tak zaskakujące, że nadal mam lekko ze zdziwienia oczy otwarte...

Wyzwania: Czytam literaturę amerykańskąGrunt to okładkaPrzeczytam tyle ile mam wzrostuCzytam opasłe tomiska.

wtorek, 8 lipca 2014

Agatha Christie "Entliczek pentliczek"

 
Agatha Christie
"Entliczek pentliczek"
240 stron
Panna Lemon, doskonała i niezastąpiona sekretarka Poirota ma problem. A w zasadzie to problem ma jej siostra Pani Hubbard prowadząca dom dla studentów. Od pewnego czasu zaczęły ginąć różne przedmioty należące do mieszkańców, a niektóre zostały zniszczone. Chcąc pomóc pannie Lemon Herkules postanawia sprawę rozwikłać.

Dom na Hickory Road 26 należy do pani Nicoletis (histerycznej Greczynki) i zamieszkują go młodzi ludzie z różnych stron świata. Jak dotąd cieszył się dobrą opinią i interes kwitł w najlepsze. Ale sława domu, w którym grasuje złodziej może się przełożyć na względy finansowe i ludzie się zaczną wyprowadzać.

Wkrótce jedna z mieszkanek - Celia Austin przyznaje się do wykroczeń. Cierpi jak mniema na kleptomanię i postanawia zrekompensować poczynione straty. Okazuje się, że nie wszystkie zaginione przedmioty padły łupem Celii. Kilka pozostałych, pozornie ze sobą nie powiązanych przykuwa uwagę Poirota i ten postanawia drążyć sprawę. Następnego dnia rano Celia zostaje znaleziona martwa, okazuje się że padła ofiarą morderstwa. Podejmując współpracę z Inspektorem Sharpem Poirot po raz kolejny skorzysta ze swoich szarych komórek i odkryje prawdę.

 

Dobra historia muszę przyznać, nie podejrzewałam bowiem domu głównie zamieszkanego przez studentów o jakiekolwiek powiązania ze światem przestępczym, przemytem narkotyków i diamentów. Poirot jak zwykle staje na wysokości zadania czym wybawia biedną pannę Lemon od zgryzot - muszę przyznać, że to bardzo ładny gest z jego strony zważywszy pierwsze zdumienie na wiadomość, że panna Lemon w ogóle posiada rodzinę (w umyśle Poirota zajmuje się ona chyba tylko i wyłącznie doskonaleniem swojego systemu przechowywania danych). Do zestawu obejrzałam film:

Panna Lemon, Poirot, Pani Hubbard
Filmowo nastąpiły zmiany, ale nie drastyczne. Przyjemnym zabiegiem było wprowadzenie do akcji Jappa, którego to żona wyjeżdza a on sam musi sobie radzić w domu. Na szczęście może liczyć na swojego niezawodnego przyjaciela Herkulesa, który nie tylko oferuje mu pokój w swoim mieszkaniu, ale również raczy gotowanymi przez siebie specjałami :)

W wersji filmowej dom studencki zamieszkuje mniej osób i nie są one zupełnie kolorowe jak to przedstawiono w książce. Wprowadzono też wątek polityczny, a w związku z tym zmieniono czas akcji. Co do motywów zabójcy, te się nie zmieniły i jak zwykle sprawiedliwość zatryumfowała.

Wyzwania: Na tropie AgathyPod hasłemGrunt to okładkaPrzeczytam tyle ile mam wzrostu

niedziela, 6 lipca 2014

Mary Higgins Clark "Udawaj, że jej nie widzisz"

Mary Higgins Clark
"Udawaj, że jej
nie widzisz"
247 stron
Jak można przekonać się po lekturze tej książki, każdy zawód niesie za sobą ryzyko. Nie chodzi mi tu stricte o ryzyko zawodowe, narażanie życia jak na przykład w przypadku strażaków. Mam na myśli ryzyko spowodowane tym, że człowiek znajdzie się o nieodpowiedniej porze w nieodpowiednim miejscu i wpada po uszy w koszmarną sprawę. Bo jak inaczej wytłumaczyć uprawianie jakże przyjemnego zawodu jakim jest nowojorski agent nieruchomości? W taki pasztet wpakowała się nieświadomie zupełnie Lacey Farrell.

Lacey była świetną agentką nieruchomości zostaje poproszona o sprzedaż mieszkania. Transakcja jest niezwykle przykra dla pozbywającej się mieszkania Izabelli, było ono własnością jej córki Heather, która nie tak dawno zginęła w wypadku samochodowym. Lacey zapoznaje się bliżej z Izabellą i dowiaduje się, że ta miała podejrzenia, że córka nie zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, ale została zamordowana. Gdy Lacey przyprowadza potencjalnego kupca, Izabell jest niezwykle poruszona gdyż robiąc porządki natrafiła na pamiętnik córki i niewyjaśnione kwestie zaczęły jej się układać w rozwiązanie, co tak naprawdę się Heather przytrafiło.

Niestety Izabell zostaje zamordowana w mieszkaniu córki, na domiar złego Lacey staje twarzą w twarz z mordercą i wkrótce okazuje się, że jest jedyną osobą, która może pomóc w identyfikacji złoczyńcy. Przed śmiercią dostaje od Izabell kilka wyrwanych kartek z pamiętnika córki i obiecuje dostarczyć je jej ojcu. Sprawa jest o tyle poważna, że prokurat decyduje się objąć Lacey programem ochrony świadków. Chcąc nie chcąc kobieta udaje się do Minneapolis i rozpoczyna zupełnie nowe życie z dala od rodziny jako Alice Caroll. Jak przystało na bohaterkę Higgins Clark będzie próbowała na własną rękę dociec prawdy.


Nie wiem czy to kwestia panujących u mnie upałów, czy może przesyt pisarstwem pani Higgins Clark, ale taka książka średniawa była. Momentami nawet mocno nużąca, choć starałam się wczuć w postać głównej bohaterki i poczuć jej samotność (a może mnie to właśnie przybiło...). Ciekawym zabiegiem niewątpliwie było to, że wiedzieliśmy kto został ofiarą oraz kto zbrodni dokonał w zasadzie od początku książki. Żeby poznać powody, dla których pewne osoby były likwidowane trzeba dzielnie wytrzymać do ostatnich stron książki :).

Wyzwania: Czytam lietraturę amerykańskąPod hasłemPrzeczytam tyle ile mam wzrostu.