piątek, 29 maja 2015

Agatha Christie "Karaibska tajemnica"

Agatha Christie
"Karaibska tajemnica"
224 strony
Panna Marple na urlopie! I to nie byle gdzie... ukochany bratanek Raymond zafundował swojej cioci wypoczynek na Karaibach - doskonałe warunki dla podreperowania zdrowia. Z tymże z Marple to jak z Poirotem, gdzie się nie pojawią tam istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że niebawem ktoś zostanie zamordowany...

Tym razem wszystko zaczęło się od śmierci sympatycznego choć mocno rozgadanego majora Palgrave. Jako przyczynę śmierci podano problemy z nadciśnieniem, a że major był już w latach posunięty dla ludzi nie było to zbyt duże zaskoczenie, choć niewątpliwe przykre. Ale Marple wyjaśnienia nie potraktowała poważnie, wieczór wcześniej bowiem major miał jej pokazać zdjęcie przedstawiające rzekomego zabójcę, który wymiarowi sprawiedliwości uciekł i to nie raz. Tuż przed obejrzeniem owego zabójcy major się dziwnie zmieszał i w efekcie zdjęcie schował. Stąd wyjaśnienie o naturalnych powodach śmierci nie pasuje pannie Marple do niczego...

Jak zwykle Marple dyskretnie lecz systematycznie rozpoczyna prowadzić swoje śledztwo wśród gości hotelowych. Przygląda się również Molly i Tomowi Kendallom - małżeństwu prowadzącemu hotel. W szczególności Molly zachowuje się dziwnie, zdradza symptomy utraty zmysłów. Jak to w dobrym kryminale, im dalej się czytelnik posuwa w lekturze tym więcej ludzi zaczyna być usuwanych z drogi kogoś, komu zdecydowanie zależy na utrzymaniu tajemnicy.



Filmowo udało mi się obejrzeć dwie z trzech ekranizacji. Na pierwszy ogień poszła wersja z Helen Hayes. To w zasadzie bardzo wierna adaptacja książkowej historii.

panna Marple i zgryźliwy pan Rafiel
Druga wersja to ta najwspółcześniejsza z Julie Mackeznie w roli Marple. Również i ten film wiernie oddaje historię pisaną z wyjątkiem bardziej dramatycznego zakończenia.

panna Marple i goście hotelu "Złota Palma"
Ta ostatnia wersja zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu. Dla fanów James Bonda znajdzie się logiczne wyjaśnienie skąd wzięło się imię i nazwisko najsłynniejszego z agentów Jego Królewskiej Mości :).

Kolejna historia za mną, Marple po raz kolejny udowadnia, że każda zbrodnia musi zostać wykryta, a osoba obdarzona zdolnością logicznego myślenia i łączenia faktów zawsze jest w stanie gotowości. Chyba po raz pierwszy Christie mnie rozbawiła każąc pannie Marple dyskretnie rzucić się na kolana celem podglądania podejrzanego bungalowu :). Tego się nie spodziewałam!

czwartek, 28 maja 2015

Markus Zusak "Złodziejka książek"

Markus Zusak
"Złodziejka książek"
496 stron
Wojna to dramat, niekończące się pasmo cierpień i śmierci. Przynajmniej mnie z niczym innym się nie kojarzy. Myśląc o ogromie nieszczęścia przyznam, że zapominam o tym, iż mimo wszystko życie ludzi musiało się toczyć jakoś. Ta książka jest historią ludzi, którzy najlepiej jak tylko potrafili próbowali przeżyć piekło na ziemi.

Liesel Meminger ląduje w miasteczku Molching niedaleko Monachium. Choć jest dopiero dziewczynką doświadczyła już śmierci młodszego braciszka, a własna mama z bezradności oddała ją na wychowanie obcym ludziom. Tak trafia na Himmelstrasse, które okaże się jej całym światem wypełnionymi doświadczeniami pięknymi i okrutnymi.

Nękana koszmarami Liesel znajduje ukojenie w słowach, choć jeszcze czytać nie umie, potrafi się uspokoić słuchając jak czyta jej tato. Co prawda lektura pierwszej książki "Poradnik grabarza" nie jest najtrafniejszym wyborem, ale w kraju ogarniętym nazistowską manią dobra i taka książka. Tato wpada pewnego dnia na pomysł, że nauczy Liesel czytać. Ma świadomość jak ważne to dla niej jest, nie ma pojęcia że to właśnie słowa ocalą jej życie.
Markus Zusak

Markus Zusak mnie absolutnie zaskoczył pomysłem na narrację (nie spotkałam się jeszcze z tak mocno spersoniwikowaną śmiercią, która najzwyczajniej jest zmęczona z przepracowania). Pokazał życie ludzi, którzy po swojemu próbowali się odnaleźć w nowym systemie stworzonym przez Hitlera. Przecież nie każdy był jego zwolennikiem,
dlatego w ogarniętym szałem kraju życie jednostek, które powinny Fürhera wielbić, ale tego nie robiły, było nie lada wyzwaniem.

Pomysł na książkę jak sam autor przyznaje była poniekąd zapisana w jego korzeniach. Choć urodził się w Australii jest jednym z dzieci pary austriacko-niemieckiej. Od mamy słyszał historię III Rzeszy i to jej doświadczenia niewątpliwie wpłynęły na historię "Złodziejki". Tato Zusak był malarzem domowym :).

Ta książka jest wyjątkowa pod każdym względem. To jedna z pozycji, którą każdy powinien prędzej czy później poznać. Przyjaźń, miłość o wielu twarzach i siła słowa - ta niszcząca i ta przynosząca ulgę - w ogarniętym wojną miasteczku widziana oczami Liesel i śmierci. Przepiękna i wzruszająca powieść. Bohaterowie chwytający mocno za serce i długo je zmieszkujący.

To jest historia, która pozostanie we mnie na zawsze.



Wyzwania: Grunt to okładka.

środa, 27 maja 2015

Jo Baker "Dworek Longbourn"

Jo Baker
"Dworek Longbourn"
384 strony
"Duma i uprzedzenie" od kuchni - dosłownie i w przenośni. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam i z wielką ciekawością zagłębiłam się w lekturę.

Oto majątek Longbourn zamieszkiwany przez rodzinę Benettów. Ich losy nie są nieznane tym, którzy w jakikolwiek sposób zetknęli się z dziełem Jane Austen w wersji papierowej, lub nacieszyli swoje oko wersją filmową. Jo Baker przenosi nas do serca owego domostwa jakim jest kuchnia, daje nam sposobność poznania tamtego świata z punktu widzenia służby pracującej tam i żyjącej równolegle z romantycznymi bohaterkami. I to wcale nie jest historia ładna czy wdzięczna, to opowieść o trudzie codzienności i bardzo ciężkiej pracy.

Główną bohaterką jest Sara, pokojówka, nie znająca innego życia jak to związane z ciężką pracą. Jej oczami poznajemy Longbourn od podszewki, tam bowiem jest zawsze tyle do zrobienia. Sara ma świadomość, że istnieje inny, lepszy świat, ale w głębi serca pragnie mieć tylko ukochanego, z którym mogłaby dzielić życie. Pojawienie się w majątku tajemniczego James'a namiesza nie tylko w jej sercu.
Jo Baker

Jo Baker to urodzona w Anglii, a mieszkająca z mężem i synem w Belfaście pisarka. Absolwentka literatury angielskiej w Oxfordzie zadebiutowała w 2001 roku, ale póki co tylko jedna powieść  - właśnie "Dworek" - ukazała się w języku polskim.

Przez klika lat pisała scenariusze do słuchowisk dla radia BBC (chętnie bym ich kiedyś posłuchała), a potem już zajęła się tworzeniem książek.

"Dworek Longbourn" nie ma w sobie nic z lekkości znanej nam ze stron "Dumy i uprzedzenia", ale też tematyka to nie wyłącznie stroje, rauty i uroczyste kolacje, ale szara i przygnębiająca rzeczywistość. Trud osób pracujących dla zamożniejszej części społeczeństwa jest przedstawiony bardzo realnie i po prostu jest szpetny - uciążliwe pranie, gotowanie niewyobrażalnej ilości jedzenia, szorowanie czy chociażby nabieranie wody ze studni. Tak oczywiste rzeczy dla jednych stają się ciężką codziennością innych.

Powieść według mnie pokazuje jedną uniwersalną prawdą, że niezależnie od pochodzenia wszyscy jesteśmy tacy sami. Mamy te same potrzeby, pragnienia, namiętności i sekrety. Jednym jest z tym wszystkim po prostu w życiu łatwiej.



Wyzwania: Zielono mi.

wtorek, 26 maja 2015

Harlan Coben "Zostań przy mnie"

Harlan Coben
"Zostań przy mnie"
464 strony
Panie Coben co się stało? Albo mnie niemoc czytelnicza dopadła, albo rzeczywiście trafiłam na kiepską książkę...

Oto Megan żyjąca szczęśliwie i zamożnie z rodziną na przedmieściach i o dziwo tęskniąca w jakiś dziwny sposób do dawnego życia, gdy była znana szerszej publiczności jako Cassie pracująca w klubie dla panów. Zamiast się cieszyć, że zerwała z dawnym paskudnym stylem, który prawie kosztował ją własne życie udaje się ot tak z wizytą do dawnego miejsca pracy. Niby chce się skontaktować z dawnym ukochanym Ray'em, bo wysłał on tajemniczą fotografię policji, ale to takie naciągane, że głowa mała.

Jest też dobry glina Broome, pan detektyw szukający zaginionych osób i wpadający na trop, że ktoś od lat likwiduje głównie facetów w okolicy święta Mardi Gras. Sympatyczny detektyw od lat kręci się w kółko w przypadku dochodzenia, strasznie chciałby w końcu choć jedną sprawę doprowadzić do końca, ale coś mu nie idzie. Może teraz coś się wyklaruje...

Jest też para psychopatów pracujących na zlecenie - Barbie i Ken. Po co oni w tym wszystkim i jaka ich rola nie pojmuję. Niby pracują, ale jak? Czemu tak stuknięci obydwoje są nie mam pojęcia. Dramat i ręce opadają. Jakaś akcja jest zdecydowanie, ale poszarpana i długo nie mogłam dojść do momentu, gdy pan autor zaczął to łączyć w jakąś sensowną całość. Sensowna, mało prawdopodobna i serio serio mocno naciągana. Na szczęście było, minęło. Końcówka coś tam wniosła i wyjaśniła, ale ech... nie kupuję tego zupełnie.



Książki nie przeczytałam, ale jakoś przez nią przebrnęłam. Nie mogłam do końca uwierzyć, że Coben (albo ja) taki spadek formy zaliczył i miałam nadzieję na jakiś porywający zwrot w akcji. Dziwi mnie postawa Megan/Cassie, która zamiast cieszyć się z tego, że udało jej się z rynsztoka uciec i zbudować wokół siebie przyjemne życie z nostalgią wraca do paskudnej przeszłości. Poważnie, ludzie tak robią? Wszystko zagmatwane i takie nie Cobenowskie. Coż, każdemu się słabsze chwile zdarzają :).

Wyzwania: Gra w kolory .

poniedziałek, 25 maja 2015

Janet Evanovich "Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy"

Janet Evanovich
"Jak upolować faceta?
Po pierwsze dla
pieniędzy"
343 strony
Zdesperowany człowiek pozbawiony środków do życia jest w stanie podjąć się najróżniejszych zajęć, byle tylko kompletną finansową klapę odsunąć jak najdalej w czasie. Coś na ten temat może powiedzieć zapewne Stephanie Plum - z braku możliwości innych postanawia zacząć pracować u swojego kuzyna Vincenta. Mężczyzna ów prowadzi specyficzną firmę, która zajmuje się wpłacaniem kaucji za przestępców. W przypadku, gdy delikwent nie spełnia określonych warunków pracownicy Vincenta muszą go siłą doprowadzić do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Za taką zakończoną sukcesem usługę dostają 10% wartości kaucji, a w branży są nazywani łowcami nagród.

Nie było by w tym zawodzie nic niezwyczajnego, gdyby nie fakt, że Stephanie nie ma bladego pojęcia jak go wykonywać. Nowo zakupiona spluwa przyprawia ją o stany lękowe, nie zna żadnej sztuki walki, może jedynie wykazać się olbrzymią pomysłowością i determinacją, by sprawę doprowadzić dla szczęśliwego z jej perspektywy zakończenia. A stawka jest nie byle jaka - musi "złapać" człowieka znanego jej od dzieciństwa, policjanta oskarżonego o zabójstwo. Wtedy jej problemy finansowe będą rozwiązane...

Janet Evanovich
Janet Evanovich to amerykańska autorka, będąca od wczesnych lat przekonana iż jej życie musi być w jakiś sposób związane z szeroko pojętą sztuką. Próbowała swoich sił początkowo w malarstwie i niebawem odkryła, że jest uczulona na pigment. Porzuciwszy ten kierunek postanowiła pisać.

Zanim rozpoczęła tworzyć cykl ze Stephanie Plum popełniła kilkanaście romansów. Po stwierdzeniu, że temat wyczerpała postanowiła przerzucić się na sensację. A przygotowywała się do tego niebanalnie - przez blisko 2 lata intensywnie ćwiczyła, zapoznawała się z policyjnymi procedurami, ba nawet uczyła się strzelać. Zaowocowało to wybornie.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona pierwszym tomem przygód Stephanie Plum. Nie spodziewałam się muszę przyznać, że będzie to lektura mocno sensacyjna, zupełnie nielukrowana, za to twardo i rzeczowo podchodząca do sprawy. Były momenty zabawne, były wzbudzające dreszcz grozy, ale były również i te przynoszące ulgę :).
Miło spędzony czas i jak dla mnie świetna wiadomość, że to dopiero tom pierwszy! Sama babcia Mazur jest tego warta :).



Wyzwania: Grunt to okładka.

niedziela, 24 maja 2015

Monika Szwaja "Klub mało używanych dziewic"

Monika Szwaja
"Klub mało używanych
dziewic"
412 stron
Poprawka balu maturalnego jest doskonałą okazją do spotkania dawnych znajomych. 4 kobiety zastanawiają się nad swoim życiem. Agnieszka jest historykiem i z powodzeniem dzierży fotel dyrektorski w jednym z prywatnych liceów. Alina na co dzień walczy z klientami w banku, a prywatnie toczy boje ze zbuntowaną dorastającą córką. Michalina zna się doskonale na projektowaniu terenów zielonych i pracuje na cmentarzu. Ostatnia Marcelina z podejrzanym typkiem narzeczonym spodziewa się pierwszego potomka.

Na pozór życie ich jest normalne i poukładane, ilością problemów nie odbiega przecież od tego, czego inni doświadczają. Jednak kobiety czują się niespełnione i to nie tylko dlatego, że u większości z nich w życiu brakuje bliskiego mężczyzny. Postanawiają założyć tytułowy klub i zacząć działać - robić coś dobrego dla innych.

Dla każdej z kobiet będzie to nie lada zmiana w życiu, inne spojrzenie na otaczającą je rzeczywistość, czasem nawet działania drastyczne mające na celu długoterminową poprawę dotychczasowej codzienności. Wiele ciężkich wyborów i wahań, które jak się okaże były strzałami w dziesiątkę.
Monika Szwaja

Monika Szwaja to z wykształcenia polonistka, która swoje życie na długo związała z telewizją szczecińską. Pracę w ukochanej telewizjo porzuciła dopiero wtedy, kiedy całkowicie oddała się pisaniu. I całe szczęście, bo na koncie ma kilkanaście powieści ciepłych, przyjemnych i takich mam wrażenie bardzo swojskich i normalnych.

"Klub" czytałam z przyjemnością, ciesząc oko humorem i lekko płynącą historią. Choć tematy tam poruszane do najłatwiejszych nie należą, są bardzo życiowe, a przez to naturalne i wcale nie przerysowane. Bardzo się cieszę, że jest kontynuacja losów głównych bohaterek, bo z przyjemnością po nią sięgnę i zobaczę jaki rozwój wypadków zafundowała "dziewicom" autorka.

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Pod hasłemGra w koloryZielono mi.

sobota, 23 maja 2015

Joanna Chmielewska "Klin"

Joanna Chmielewska
"Klin"
224 strony
O telefonie ta powieść jest niewątpliwie, w każdym bądź razie o jednej z rozmów, która życie Joanny wywraca do góry nogami, nie pozwala spać po nocach (bo musi dzwonić tu i ówdzie), odkłada na później kwestię porządków w mieszkaniu i zmusza do wypalenia setek papierosów wspieranych hektolitrami herbaty.

Przez pomyłkę do rozmowy telefonicznej Joanny i jej przyjaciółki dołącza pewnego dnia nieznajomy i instaluje się w jej życiu jak się okaże na dłużej. Joanna bowiem katusze cierpi związane z zafascynowaniem pewnym męskim obiektem, który zdaje się nie pałać specjalnie uczuciem do trafionej strzałą amora kobiety. Nieznajomy z telefonu ma przesympatycznie brzmiący głos i gada całkiem do rzeczy. Dochodzi w końcu do spotkania i ... nic się nie dzieje. Nieznajomy pozostaje nadal nieznajomym, wszystko co z nim związane zdaje się być owiane tajemnicą. Taki obrót sprawy Joannie nie pasuje zupełnie, dlatego postanawia uruchomić wszelkie dostępne sobie kontakty i odgadnąć z kim ma tak naprawdę do czynienia.

Doskonała lektura grożąca notorycznymi wybuchami śmiechu. Czytelnik przeniesiony w erę PRL-u z powodzeniem smakuje ówczesnego klimatu. Chmielewska na najwyższym poziomie (humor, łączenie wątków, metoda zdobywania informacji) i tak nieprawdopodobnie realna. Trudno uwierzyć, że to pierwsza z powieści autorki, bo była świetna. Bardzo w stylu pani Joanny. Po tej lekturze nabrałam chęci na poznanie kolejnych książek i dobrą zabawę.

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Pod hasłemGrunt to okładkaZielono mi.

czwartek, 21 maja 2015

Jodi Picoult "Krucha jak lód"

Jodi Picoult
"Krucha jak lód"
616 stron
Tytuł tej powieści idealnie charakteryzuje jedną z głównych bohaterek historii - Willow. Dziewczynka urodziła się ciężką i nieuleczalną chorobą jaką jest wrodzona łamliwość kości. Brzmi abstrakcyjnie? Ale dla Willow nawet najzwyklejsze kichnięcie może skończyć się bolesnym złamaniem. A kolejna książka Picoult pokazuje życie rodziny zmagającej się z tym wrogiem i chęć zapewnienia córce najlepszej jakości życia, niestety niebywałym kosztem.

Rodzice Willow starają się za wszelką cenę jakoś z chorobą sobie radzić, ale dla Charlotte i Sean's staje się oczywisty fakt, że bez większego nakładu finansowego sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować i małżeństwo popada w długi. Po rozmowie z prawnikami otwiera się przed nimi możliwość wystąpienia o odszkodowanie z tytułu  niedobrego urodzenia. Proces sądowy, jak każdy to ciężkie doświadczenie - tym razem z dwóch powodów będzie trudniejszy niż każdy inny. Charlotte jako matka ma publicznie oświadczyć, że gdyby wcześniej wiedziała z czym wiąże się choroba córeczki mogłaby nie dopuścić do przyjścia Willow na świat. A stroną oskarżoną o błąd w sztuce lekarskiej będzie w tym przypadku Piper Rice - lekarka prowadząca ciążę, chrzestna Willow i najlepsza przyjaciółka Charlotte.



Picoult napisała książkę zupełnie w sowim stylu, tę samą historię poznajemy jako relację różnych bohaterów. Choć doświadczają tego samego, ich uczucia są skrajnie odmienne. Autorka już mnie przyzwyczaiła, że w jej powieściach sprawa często ląduje na sądowej wokandzie, więc i tym razem zaskoczenia nie było.

Życie z osobą chorą nieuleczalnie to pasmo wyrzeczeń. Gdzieś w pędzie zajmowania się Willow Charlotte i Sean zaniedbali nastoletnią córkę Amelię, która wchodząc w okres dojrzewania potrzebowała wsparcia. Wiele tragedii jak na jedną rodzinę, ale zakończenie nie mieści mi się w głowie. Miałam wrażenie, że końcówka wymuszona i mocno naciągnięta. Mimo wszystko czytało się świetnie i zapałałam autentyczną sympatią do niezwyklej Willow.

Wyzwania: Pod hasłemZielono mi,

wtorek, 19 maja 2015

Harlan Coben "Kilka sekund od śmierci"

Harlan Coben
"Kilka sekund od śmierci"
400 stron
Mickey Bolitar powraca wraz z przyjaciółmi i dalej drąży okoliczności śmierci swojego ojca. W następstwie wydarzeń z poprzedniego tomu Mickey zbliża się do Rachel i tym razem przyjdzie się muz mierzyć z próbą rozwikłania tajemnicy kto stoi za morderstwem jej matki. A wszystko krąży jak piłka wokół kosza, bo tym razem więcej o koszykówce będzie.

Tym razem Mickey wtajemniczył Emę i Łyżkę we wszystkie wydarzenia związane z tajemniczą Nietoperzycą i owianym zbyt wieloma znakami zapytania Stowarzyszenia Abeona. Przy okazji Mickey ma niewątpliwą przyjemność poznania prawdziwej tożsamości Emy...

Dużo się w tym tomie działo, może momentami za dużo i już bardzo mało prawdopodobnie :). Wątek Rzeźnika z Łodzi i tu gra pierwsze skrzypce, a nowe odkrycia są wręcz szokujące. Kim jest ten owiany legendą zbrodniarz i co ma wspólnego z Nietoperzycą? No muszę czekać na kolejny tom, bo jak zwykle gdy w grę wchodzą historie rozciągnięte na kilka tomów, to zakończenia czytelnik nie uświadczy.



Druga młodzieżówka w wykonaniu Cobena wyszła mu całkiem nieźle, bo wciąga i ciężko ją odłożyć na bok, póki się pewne sprawy nie wyjaśnią. Bolesne jest to, że na dalszy rozwój wypadków trzeba poczekać. Mam nadzieję, że mi najważniejsze informacje do tego czasu z głowy nie ulotnią się .

Wyzwania: Pod hasłem

poniedziałek, 11 maja 2015

Hanna Cygler "3 razy R"

Hanna Cygler
"3 razy R"
248 stron
3 razy R czyli historia trzech "przyjaciółek"  - Romans, Rodzina, Rozsądek. Chyba w założeniu miało być nowocześnie, porywająco i troszkę ostro. Wyszło słabo, oj słabiutko...

3 kobiety znające się od lat  - Lidka, Klaudia i Olga, prowadzą pełen sukcesów business. Mają w miarę poukładane życie rodzinne, oprócz "singielki" Klaudii. I niby ma być fajnie i pasma sukcesów i kasa i uczucia, ale nie jest. Olgę prześladuje koszmarna przeszłość, Lidka podejrzewa męża o romans i picie, a Klaudia już chyba sama nie wie, czego chce.

To zdecydowanie nie jest powieść o przyjaźni, panie bohaterki bowiem twierdzą, że są sobie bliskie i owszem, ale za plecami czy do innych różnie się już ta przyjaźń objawia. Jest i zazdrość i są podejrzenia. O czym zatem ta książka?

Sama nie wiem... To pierwsza książka autorstwa pani Cygler i chcę wierzyć, że po prostu szukała w niej swojej pisarskiej tożsamości. Pokazała obraz ludzi, którzy w latach 90-tych XX wieku zawodowo rozwinęli skrzydła, a za tym popłynęły znaczne pieniądze. Historia jest poszarpana, czasem trudno się połapać, że autorka przerzuciła nas w przeszłość i kontynuuje rozpoczęty wcześniej wątek. Takie pomieszanie z poplątaniem w sosie rozlicznych osobistych tragedii. Końcówka lekko na siłę, żeby jednak był happy end. Na szczęście było, minęło :)

Wyzwania:Polacy nie gęsi...Gra w kolory.

środa, 6 maja 2015

Cecelia Ahern "Kraina zwana tutaj"

Cecelia Ahern
"Kraina zwana Tutaj"
400 stron
Zdarza Wam się coś czasem zapodziać tak skutecznie, że nie możecie tego odnaleźć? No ba, każdemu się to przytrafia i choć zdecydowanie taka sytuacja denerwuje trzeba nad nią przejść do porządku dziennego. No chyba że ma się na imię Sandy Shortt, Sandy bowiem nie cierpi gdy coś znika. Jest przekonana, że rzecz odłożona na swoje miejsce powinna tam być i już, a nie wsiąkać jak kamfora nie wiadomo gdzie.

Sandy jest pochłonięta obsesją odnajdywania. W dzieciństwie była świadkiem dramatu sąsiadów, gdy ich córka po prostu pewnego dnia zaginęła bez wieści i nie odnalazła się do dziś.  Zawsze frustrowały ją zagubione skarpetki, zegarki, klucze czy setki innych rzeczy, które zdawały się po prostu znikać. Jako dorosła kobieta postanowiła się poświęcić szukaniu zawodowo - ale nie rzeczy, a zaginionych ludzi. Tak oto natrafiła na Jacka, który zgłosił się do niej po pomoc przy odszukaniu brata. Jednak Sandy na spotkanie z Jackiem nie dojechała, bo jak się okazuje niebawem sama zniknęła. Czy ktoś będzie jej szukał? I jeśli tak to gdzie?

Sandy gubi się w lesie podczas joggingu i nie może odnaleźć drogi do swojego auta. Po jakimś czasie natrafia na grupkę obozowiczów, którzy okazują się być grupą nastolatków zaginionych przed laty. Jej przewodniczka Helen wyjaśnia jej, że trafiła to Tutaj - miejsca, gdzie wszystkie zaginione osoby i zagubione rzeczy trafiają. Ludzie żyją tam jak gdyby nigdy nic, korzystają z rzeczy zgubionych przez innych i wygląda na to, że jedynie tęsknota za tamtym życiem przed zaginięciem przysłania im prawdziwe szczęście. Bo z Tutaj nie ma wyjścia, jak już tam trafiłeś to zostajesz na zawsze.



Ahern w wydaniu lekko baśniowym? O tak i po stokroć tak. To świetna książka, piękna historia i niezwykle zaskakująca fabuła. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale jak już się zaczytałam to ciężko było mi się oderwać.

Powieść wzrusza, przynajmniej mnie. W przypadku, gdy zdarza się tragedia i ktoś z ukochanych znika zawsze skupiamy się tych, co szukają. Ta książka ukazuje drugą stronę, losy zaginionych w sumie nie z własnej woli. Ich próby poukładania sobie życia na nowo z jednocześnie noszoną w sercach i głęboko zakorzenioną tęsknotą to tego, co było.

Wyzwania: Pod hasłemGra w kolory.

niedziela, 3 maja 2015

Susan Gloss " Vintage. Sklep rzeczy zapomnianych"

Susan Gloss
"Sklep rzeczy
zapomnianych - Vintage"
355 stron
Violet Turner od lat kocha przedmioty z przeszłością. Jest zafascynowana historiami, które się za nimi kryją - osobami, które nosiły niegdyś moden ubrania czy tymi, które serwowały pyszne dania na wiekowej już dziś zastawie. Swą miłość do tych rzeczy z przeszłości przelała na wyjątkowy sklep, którego jest właścicielką. Stworzyła miejsce, gdzie każdy kupujący może poczuć się wyjątkowo kupując nie tylko jedyną w sowim rodzaju rzecz, ale zabierając ze sobą do domu jej historię.

 Każda z rzeczy w sklepiku ma za sobą jakąś przeszłość, tak samo jak każda odwiedzająca sklep kobieta niesie swoją historię. Ja poznałam bliżej trzy z nich - zagubionej młodziutkiej April, która będzie wkrótce mamą; Amithi  - kobiety z mocnymi hinduskimi korzeniami przeżywającej kryzys małżeński i niesamowitej Beth, która w życiu Violet jak się okaże sporo namiesza.

Dla Violet sklep jest wszystkim, jej miejscem ucieczki z małego miasteczka, rozpoczęciem nowego etapu życia po rozwodzie. Tak, to miejsce jest całym jej światem. Dlatego wiadomość o konieczności opuszczenia ukochanego lokalu spada na nią jak grom z jasnego nieba. Teoretycznie mogłaby choć spróbować zebrać zaliczkę na poczet wykupu lokalu (ale blisko milion? skąd to wytrzasnąć?)... ale jak? A może by tak zorganizować pokaz mody z wykorzystaniem wyjątkowych ubrań prze nią zgromadzonych? Czy ktoś jej w tym pomoże?

Susan Gloss
Susan Goss zadebiutowała powyższą powieścią i wydaje mi się, że jak na debiut to poszło jej całkiem nieźle, żeby nie powiedzieć świetnie. Autorka ma wykształcenie między innymi prawnicze i duże doświadczenie z rzeczami typu vintage - sama prowadzi taki sklepik, tylko że wirtualny. Można wyczuć czytają powieść, że autorka na tym temacie się zdecydowanie zna i pała entuzjazmem oraz uwielbieniem do rzeczy z przeszłością.

Jak pisze o sobie mieszka z ukochanym mężem, synem i neurotycznym psiakiem :). Udany debiut jest jedyną póki co książką w jej dorobku, mam nadzieję że nie ostatnią.

Spędziłam miło i nostalgicznie czas podczas lektury. Victoria próbuje podratować rzeczy, które inni uznali za zbyteczne i chcieli się ich już pozbyć. "Składa" je na nowo i daje im nowe życie. Poznane przez nią w sklepiku April i Amithi przychodzą z "połamanymi" życiorysami, wydaje się że ich sytuacje są już beznadziejne i nie ma możliwości poprawy. Ale siła przyjaźni jest olbrzymia i udowadnia po raz kolejny, że z pomocą bliskich osób można przetrwać najgorsze i powoli stanąć na nogi.



Wyzwania: Gra w koloryZielono mi