![]() |
Joanna Chmielewska "Klin" 224 strony |
Przez pomyłkę do rozmowy telefonicznej Joanny i jej przyjaciółki dołącza pewnego dnia nieznajomy i instaluje się w jej życiu jak się okaże na dłużej. Joanna bowiem katusze cierpi związane z zafascynowaniem pewnym męskim obiektem, który zdaje się nie pałać specjalnie uczuciem do trafionej strzałą amora kobiety. Nieznajomy z telefonu ma przesympatycznie brzmiący głos i gada całkiem do rzeczy. Dochodzi w końcu do spotkania i ... nic się nie dzieje. Nieznajomy pozostaje nadal nieznajomym, wszystko co z nim związane zdaje się być owiane tajemnicą. Taki obrót sprawy Joannie nie pasuje zupełnie, dlatego postanawia uruchomić wszelkie dostępne sobie kontakty i odgadnąć z kim ma tak naprawdę do czynienia.
Doskonała lektura grożąca notorycznymi wybuchami śmiechu. Czytelnik przeniesiony w erę PRL-u z powodzeniem smakuje ówczesnego klimatu. Chmielewska na najwyższym poziomie (humor, łączenie wątków, metoda zdobywania informacji) i tak nieprawdopodobnie realna. Trudno uwierzyć, że to pierwsza z powieści autorki, bo była świetna. Bardzo w stylu pani Joanny. Po tej lekturze nabrałam chęci na poznanie kolejnych książek i dobrą zabawę.
Wyzwania: Polacy nie gęsi..., Pod hasłem, Grunt to okładka, Zielono mi.
Wiem, że czytałam, ale to było tak dawno, że nie pamiętam treść. Zresztą- tym lepiej dla mnie, będę mogła przeczytać ją kiedyś jeszcze raz i znów dam się zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńLubię książki p. Chmielewskiej :)
OdpowiedzUsuń