poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Maria Ulatowska "Sosnowe dziedzictwo"

Maria Ulatowska
"Sosnowe dziedzictwo"
296 stron
Anna Towiańska niespodziewanie staje się spadkobierczynią posiadłości "Sosnówka" w Towianach. W Warszawie nic jej nie trzyma - rodzice nie żyją, z mężem się rozwiodła, a pracować jako korektorka w wydawnictwie może gdziekolwiek. Postanawia pojechać i sprawdzić co też jej los w spadku pozostawił. Tak oto trafia do maleńkiej miejscowości i poznaje niesamowitych ludzi, którzy ze zrujnowanego dworku pomagają jej stworzyć ciepły dom.

O ile historia "dziedziczki" jest mocno bajkowa, mnie spodobał się o dziwo wątek wojenny - dowiadujemy się w jaki sposób Towiany znalazły się w rękach Anny. Jest to przejmująca historia rodziców - zarówno biologicznych jak i tych przysposobionych - którzy dla dziecka są w stanie zrobić wszystko. Jest też tajemniczy sejf, do którego zaginął przed laty klucz. Ale przede wszystkim to opowieść pełna miłości.

Maria Ulatowska
Historia nie powala, jest przyjemna i czyta się szybko. Jak dla mnie troszkę za słodka i pomysł już nie taki nowy. Irytowały zbyt liczne jak dla mnie zdrobnienia (chyba dlatego, że sama miałam okres ich nadużywania i ciężko mi się było tego nawyku oduczyć) i przedziwna maniera robienia z ludzi przyjaciół już pod czas drugiego spotkania. Dla mnie przyjaźń to mimo wszystko długi proces, a nie efekt wypicia 2 kaw i zjedzenia ciacha razem. Może i tak można :).

Maria Ulatowska zadebiutowała tą powieścią. I jako debiut muszę przyznać całkiem miła pozycja. Sama autorka to z wykształcenia prawnik specjalizujący się w prawie dewizowym. Pisać zaczęła na emeryturze - świetny pomysł na nową drogę życia! Z tego co się orientuję książek po "Sosnowym dziedzictwie" napisała już parę, łącznie z kontynuacją historii bohaterów poznanych w Towianach. A że styl przyjemny i ogólne wrażenie pozostało dobre, jestem pewna, że sięgnę po kolejne książki pani Marii.

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Przeczytam tyle ile mam wzrostu.

2 komentarze:

  1. Brzmi ciekawie, szczególnie, że autorka spełnia się na emeryturze - jestem pełna podziwu :) Nie jest to "must read", ale być może kiedyś po to sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jest to pozycja, bez której nie można się obejść, ale można miło spędzić czas czytając mimo wszystko :)

      Usuń