Kiera Cass "Rywalki" 336 stron |
Rzecz dzieje się w kraju zwanym Illéa powstałym na gruzach dawnych Stanów Zjednoczonych (te zdążyły w przeszłości przegrać wojnę i dostać się pod chińską dominację jako Chiński Stan Ameryka). W nowym kraju rządzi król i królowa, którzy mają syna. I to jest zaczątek całej historii bowiem książę Maxon poszukuje małżonki. Zatem rusza w całym kraju wielka selekcja. Żeby było sprawiedliwie szanse ma każda panna między 16-18 rokiem życia wywodząca się najróżniejszych środowisk. Społeczeństwo jest bowiem podzielone na specyficzne klasy: w zależności od tego jakim jesteś numerem takie możesz mieć życie. I tak najwyższy stopień zarezerwowany dla władców to Jedynka, Ósemki to margines społeczny. Bohaterka, której losy dane mi było śledzić - America Singer - była Piątką (do tej grupy należą artyści, muzycy, malarze, rzeźbiarze itp).
America (zwana też Ami lub Mer przez jednego "specjalnego" chłopaka) jest zakochana w Aspenie, człowieku należącym do niższej klasy Szóstek - sług. Planują być razem, choć związki między klasami nie są popularne, wyższy numer traci swój status. Piątki już żyją na granicy, często nie dojadają, mają finansowe problemy. Szóstki mają gorzej, chodzą głodni i ciężko harują na życie. Jednak serce nie sługa i Ami chce tylko i wyłącznie być z Aspenem. Ten jednak namawia ją do zgłoszenia się w Eliminacjach. Gdyby udało jej się trafić do pałacu choć na chwilę, polepszyła by tym finansową sytuację rodziny no i miałaby okazję najeść się do syta... Ami absolutnie nie wierząc w swoje szanse zgłasza się i o dziwo zostaje jedną z 35 kandydatek, które "zawalczą" o księcia :).
Tu przerwę moje spostrzeżenia, America trafia bowiem do pałacu i zaczyna żyć jak w reality-show. W tym wszystkim nawiązuje swoistą rodzaju przyjaźń z samym księciem i jest jej wszędzie pełno. Jeśli macie ochotę się przyjemnie rozerwać przy lekturze to gorąco polecam. Książkę skończyłam czytać o 1:25 w nocy (specjalnie spojrzałam na zegarek) i byłam wielce zawiedziona, że to dopiero była część I, a kolejna dopiero w czerwcu... Jak mnie przyciśnie przeczytam po angielsku :).
Kiera Cass to urodzona w 1981 roku amerykańska pisarka. Zasłynęła głównie trylogią "Slection", której pierwszy tom miałam okazję przeczytać. Chciała być aktorką, potem studiowała coś związanego z muzyką. Sama pisze o sobie, że nigdy nie umiała się modnie ubrać i nie bardzo orientowała się w tym co aktualnie jest na topie. Nie przeszkodziło jej to w stworzeniu bardzo poczytnej serii chyba młodzieżowej z gatunku lekkiego sci-fi (bo jednak wydarzenia dzieją się już po IV wojnie światowej). Jest mamą 2 dzieciaków i wspomina, że wolny czas dzieli między YouTube, twittera i jedzenia ciast :). Bardzo swojsko, nieprawdaż?
Fajna, sympatycznie napisana historia. Już czekam niecierpliwie na czerwcową Elitę.
OdpowiedzUsuńJa również i przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie "wyczekiwałam" nowości :)
UsuńTeż bardzo chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńŚmiało, śmiało!
UsuńNo proszę, zaskoczyłaś mnie. Ja po opisie uznałam, że to absolutnie nie moja bajka. Narobiłaś mi wątpliwości .. ;)
OdpowiedzUsuńJa opisu nie czytałam i może dlatego nie wiedziałam czy to coś dla mnie czy nie :). Ryzyko w tym wypadku się opłaciło.
UsuńWylicytowałam na allegro. :)
UsuńWszystko przez Ciebie! ; ))
No to pięknie, mam nadzieję że mi się nie oberwie :)
UsuńE tam, już się cieszę. :)
UsuńA jakby co, to mam nastoletnią córkę. ;)
No to teraz będę siedziała jak na szpilkach dopóki nie przeczytacie :)
UsuńTrochę mi się z "Igrzyskami Śmierci" kojarzy, ale to pozytywne skojarzenie :) Zresztą ostatnio chyba takie historie są na topie ;)
OdpowiedzUsuń"Igrzysk" nie znam (mam nadzieję, że nikt mnie o abnegactwo nie posądzi), ale dla mnie książka była bombowa :).
UsuńOj, aż taka świetna? Koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń