Rani Manicka "Matka ryżu" 480 stron |
Lakszmi poznajemy gdy w wieku 14 lat zostaje wyswatana i wydana za mąż za wdowca. Ma być wspaniały dom i luksusy, jest wyłącznie sprytny wybieg swatki - Lakszmi ląduje w biedzie z dala od domu z człowiekiem, na którym tak gardzi, że zdaje się gorzej być nie może. Dziewczyna jednak dumnie podnosi głowę i postanawia stawić czoło przeciwnościom losu. Jej marzeniem jest zostać żoną doskonałą, a z czasem i wspaniałą matką.
Sagę rodzinną poznajemy z perspektywy samej Lakszmi, ale także jej dzieci, a z czasem i wnuków. Nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, że ludzie mogą tak żyć - bez miłości, bez czułości, w strachu nie tylko przed innymi, ale przed tym co drzemie w nich samych. To bolesne studium próbowania i pasmo wielkich niepowodzeń.
Rani Manicka |
Rani Manicka urodziła się i wychowała w Malezji. Ukończyła tam też studia na uniwersytecie z dyplomem z zarządzania businessem w ręce. Do napisania "Matki ryżu" zainspirowały ją dzieje własnej rodziny wywodzącej się ze Sri Lanki. Dziś mieszka w angielskim hrabstwie Surrey.
Tytuł nawiązuje do najstarszej z azjatyckich bogiń, która ma zapewnić rodzinie powodzenie i dostatek. Tak właśnie postrzegają nestorkę rodu po latach dzieci i wnuki - jako kobietę niezwykle dzielną, przedsiębiorczą i gotową na wszystko, by ocalić najbliższych. Choć ciężko mi było przez książkę przebrnąć, postanowiłam ją dokończyć. W obliczu takich pokładów smutku i tragedii moje życie jawi się również jak baśń, ale piękna i z cudownym zakończeniem.
Wyzwania: Book-Trotter, Grunt to okładka, Czytam opasłe tomiska, Przeczytam tyle ile mam wzrostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz