sobota, 24 maja 2014

Mary Higgins Clark "Nie trać nadziei"

Mary Higgins Clark
"Nie trać nadziei"
224 strony
Firma farmaceutyczna Gen - stone stoi o krok od epokowego odkrycia, które może zmienić wszystko. Jej charyzmatyczny właściciel Nicholas Spencer ogłosił niedawno, że jego laboratoria są na najlepszej drodze do wynalezienia szczepionki na raka. Aby móc dokończyć badania potrzebne są oczywiście dodatkowe fundusze, które to ludzie chętnie wpłacają wierząc, że tym razem będzie to pełen sukces.

Wszystko układa się pięknie do momentu tragicznego wypadku lotniczego, w którym Spencer ginie. Wraz z nim giną zdefraudowane miliony przeznaczone na rozwój szczepionki. Ludzie wpadają w szał, podejrzewają że szef koncernu swoją śmierć upozorował i uciekł pieniędzmi rozpocząć nowe życie.

W sprawę zostaje wplątana Marcia DeCarlo zwana Carley, dziennikarka "Wall Street Weekly". Jej rola w cały przedsięwzięciu jest nietypowa, ponieważ poniekąd jest niespokrewnionym członkiem rodziny Spencera. Na dodatek sama zainwestowała w Gen-stone swoje oszczędności będąc pod wielkim wpływem Nicholasa. Lynn - wdowa po nim właśnie prosi Carley o pomoc w stworzeniu obiektywnego portretu zmarłego męża. Aby go napisać, Carley musi zacząć grzebać w niewygodnych tematach i dochodzi do tego co tak naprawdę się wydarzyło.

Drugotorowo poznajemy dramatyczną historię Neda, który traci w wyniku złej inwestycji w Gen-stone dorobek życia. Gdy dowiaduje się o tym jego żona Annie wybucha awantura, w wyniku której kobieta ucieka z domu i ginie w wypadku samochodowym. Ogarnięty bezgraniczną rozpaczą po stracie ukochanej Ned rusza wymierzyć sprawiedliwość po swojemu...



Lektura jak na Higgins Clark bardzo przewidywalna i pełna schematów. Krótkie rozdziały, szybka akcja, stopniowo odkrywane tajemnice. Było miło, choć momentami dramatycznie, ale nie powaliła mnie książka na kolana. Nic nie szkodzi, może kolejnej się uda :).

Wyzwania: Pod hasłemCzytam lietarturę amerykańskąPrzeczytam tyle ile mam wzrostu.

1 komentarz: