niedziela, 26 października 2014

Agatha Christie "Pierwsze, drugie... zapnij mi obuwie"

Agatha Christie
"Pierwsze, drugie...
zapnij mi obuwie"
232 strony
Poirot raz na sześć miesięcy musi poddawać się znienawidzonej, ale niezbędnej procedurze odwiedzania swojego dentysty. Po opuszczeniu gabinetu pana Morleya, wpada na nową pacjentkę Mabelle Sainsbury Seale. Herkule zwraca na nią uwagę, a w szczególności na jej buty - wychodząc z taksówki dama bowiem niefortunnie trzewikiem zahacza i odpada jej przytwierdzona do niego ozdobna klamerka. Dobre maniery Poirota sprawiają, że podaje zgubę właścicielce i zadowolony oddala się sprzed gabinetu dentysty.

Jakimż zaskoczeniem okazuje się wiadomość, że tego samego dnia Morley ginie, policja stwierdza samobójstwo. Jak później się okazuje, dentysta wiedziony wyrzutami sumienia za źle podany środek znieczulający nowemu pacjentowi Amberiotisowi postanawia uniknąć konsekwencji i sam wyznaczyć sobie karę - pacjent bowiem zmarł. Być może taki obrót spraw można przyjąć za możliwy, ale rozmowa jaką przeprowadził Poirot w poczekalni z niejakim Bluntem - finansistą i politykiem - sprawia że detektyw zaczyna przypuszczać iż Morley'a zabito przypadkowo, a w sprawa jest powiązana ze szpiegostwem.

Wkrótce okazuje się, że panna Sainsbury Seale zaginęła, a ostatnio widziana była wchodząc do mieszkania tajemniczej pani Chapmann (mąż też ponoć pracuje w wywiadzie). Pani Chapmann rozpływa się w powietrzu, a dzięki wiadomościom uzyskanym przez pomocnicę Morley'a Poirot trafia do majątku Blunta i tam poznaje jego bliższą i dalszą rodzinę. Co wspólnego ma zaginiona specyficzna pani Sainsbury Seale, pani Chapmann oraz taka zamożna i szanowana rodzina? Dla Poirota nie ma przecież żadnych tajemnic nie do odkrycia.



Filmowo znowu prawie wiernie, ponieważ pozbyto się postaci Rikes'a rola siostrzenicy Blunta jest również okrojona. Niemniej jednak cała historia jest dosyć mroczna i świetnie zrealizowana.

Poirot z wizytą u dentysty pana Morley'a
Znowu mnie Agatha zaskoczyła. Ja już doprawdy powinnam się przyzwyczaić, że jej koncepcje są nietuzinkowe i generalnie zawsze mnie zastają z szeroko rozwartymi patrzałkami. Tym razem płynie z tej lektury lekcja, że podążanie za swoimi żądzami, wieczne poszukiwanie dreszczyku emocji oraz zbyt pewne poleganie na własnych umiejętnościach być może zwiodą większość, ale na szczęście nie wszystkich.

4 komentarze:

  1. Tej powieści Christie jeszcze nie czytałam, ale wydaje się być bardzo ciekawa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Agatha to moja ukochana autorka. Jej powieści znam prawie na pamięć, ale i tak czytam je jak szalona. Czas sobie przypomnieć i tę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ten tytuł rozbraja ;) Udało Ci się kiedyś rozwiązać zagadkę przed wytłumaczeniem? :D
    Dzięki za linki do wyzwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mi się wydaje, że jestem tak sprytna jak Poirot albo Marple i zawsze dostaję od Christie po nosie, bo ona miała zupełnie inny od mojego koncept :).
      A tytuł to dziecięca rymowanka, już któryś raz Christie czerpie z takiego pomysłu inwencję na rozwikłanie zagadki.

      Usuń