Małgorzata Żurakowska "Muchy w zupie i inne dramaty" 352 strony |
- trójka dzieci w różnym wieku, a co za tym idzie z najrozmaitszymi problemami i zainteresowaniami
- pracujący mąż
- nieokiełznany pies
- mieszkanie w bloku
- rodzina, która wiecznie chce coś jeść...
Nad wszystkim panuje mama-bohaterka? Nie, po prostu mama, kobieta pracująca, która aby przetrwać kolejny dzień serwuje sobie najlepsze z dostępnych panaceum - dobry humor :).
Tak właśnie radzi sobie bohaterka sympatycznej i przezabawnej książki. Autorka zabiera nas w podróż przez wszystkie pory roku, w krótkiej i zwięzłej formie przedstawia perypetie swojej rodziny. Książka ma charakter raczej teleexpressu niż głównego wydania wiadomości (rzeczowe urywki, szybkie przejście do meritum sprawy, lekki i fantastyczny język). Szkoda tylko, że ... książka się w pewnym momencie kończy.
Małgorzata Żurakowska to mieszkająca w Lublinie dziennikarka radiowa i co czytelnika zupełnie nie dziwi mama trójki dzieciaków. Ukończyła polonistykę i dziennikarstwo. Podejrzewam, że książka jest swoistym zapisem tego co mogło lub wprost wydarzyło się w domu autorki. Całość jest doskonała na poprawę nastroju i taka bardzo swojska - któż z nas nie gotuje bigosu z 5 kg kapusty, czy przerabia tony truskawek, które tak naprawdę czekały na kogoś innego.
Ubawiłam się czytając i ciągle popijałam herbatę - tak jak bohaterka. Ach o kwestia czajnika - co gotuję wodę, to sobie o tym epizodzie z przyjemnością przypominam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz