Agatha Christie "A.b.c" 184 strony |
Najpierw ginie Alicja Ascher z Andover, potem Betty Bernard w Bexhill, następnie sir Carmichael Clarke w Churston - a przecież liter w alfabecie pozostało jeszcze tak dużo. Przeciwnik Poirota zdaje się być nieprzeciętnie zwyrodniałym umysłem, na każdym miejscu zbrodni zostawia charakterystyczny rozkład jazdy pociągów, wybiera miejsca pełne ludzi - zdaje się być nieuchwytny.
Oczywiście dla Poirota nie ma rzeczy niemożliwych i morderca zostaje zdemaskowany. Nieszczęśnik ten w żaden sposób nie pasuje Wielkiemu Detektywowi do wyrobionego o nim obrazu. I choć wszyscy myślą, że tu historia się kończy, niestrudzony Poirot kontynuuje poszukiwania prawdziwego A.B.C.
Czytając miałam odczucia zupełnie jak Poirot - schwytany podejrzany, choć wszystkie dowody przemawiały na jego niekorzyść zupełnie nie pasował mi do seryjnego bandziora. Z przyjemnością zatem śledziłam dalsze dochodzenie.
Zauważyłam też, że w tej książce delikatnie ale jednak Christie porusza problem starzenia się. Hastings lekko ma łysieć na czubku głowy, Poirot ukrywa siwiznę. Taki zabieg wywołał we mnie jeszcze większą sympatię do tych bohaterów - takie to jest przecież swojskie :).
Aleksander Bonaparte Cust i Herkules Piorot |
Uwielbiam tą książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam dawno, dawno temu, i właściwie nie pamiętam o co w niej chodziło. Chętnie bym sobie "odświeżyła" pamięć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słuchałam niedawno audiobooka i to kolejny ciekawy pomysł na fabułę i intrygę :)
OdpowiedzUsuń