|
Mary Higgins Clark
"Zaginiony rękopis"
318 stron |
Czy to możliwe, aby właśnie odnaleziono rzekomo zniszczony przed wiekami jedyny zachowany list samego Jezusa do Józefa Arymatejczyka? Wygląda na to, że właśnie tak niesamowitego odkrycia dokonał Johnathan Lyons. Manuskrypt ów opuścił w tajemniczych okolicznościach Bibliotekę Watykańską i został odkryty właśnie w ruinach starego kościoła. Jeśli dokument jest autentyczny, jego wartość jest bezcenna. Nawet ludzkie życie nie jest w stanie przeszkodzić tym, którzy chcą go dostać w swoje ręce...
Tak poznajemy Marię Lyons, córkę sławnego archeologa, który zostaje zamordowany we własnym domu. Podejrzenie pada na związek z owym znaleziskiem i uruchamia całą lawinę wydarzeń związanych z zaprzyjaźnionymi specjalistami w dziedzinie biblijnej. Sytuację komplikuje fakt, że o zabójstwo została oskarżona Kathleen - żona zmarłego. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że cierpi ona na Alzheimera i kontakt z nią jest często utrudniony.
Maria, choć pogrążona w żałobie, postanawia odnaleźć list i zwrócić go tam, gdzie jego miejsce. Czuje, że w ten sposób będzie się mogła niejako pojednać z ojcem, z którym skłócona była od czasu odkrycia jego romansu z Lilii. Oczywiście w grę wchodzą duże pieniądze, które gotowi są zapłacić na czarnym rynku kolekcjonerzy osobliwości.
|
Mary Higgins Clark |
Mary Higgins Clark to amerykańska pisarka irlandzkiego pochodzenia. W szkole zachęcano ją do rozwijania umiejętności pisarskich i tak w wieku 16 lat wysłała swoje pierwsze dzieło do publikacji. Mimo odrzucenia przez wydawców nie poddała się. Ukończyła szkołę dla sekretarek i podjęła pracę w agencji reklamowej, gdzie z czasem dostawała coraz bardziej odpowiedzialne zadania. Przez blisko rok była stewardessą w liniach Pan-Am i zwiedziła kawał świata. Swój talent pisarski zaczęła rozwijać niedługo po ślubie i nie zaprzestała pomimo urodzenia i wychowywania piątki dzieci :). Niestety wcześnie została wdową, co sprawiło, że pisanie zaczęła traktować jako zawód. Dziś ponownie zamężna jest zwana "królową suspensu" a jej książki zdobyły międzynarodową sławę.
Gdzieś kiedyś coś czytałam pani Higgins, ale żebym to ja pamiętała co... Ta powieść - mimo, że to kryminał - była lekka, czytało ją się błyskawicznie i pewno gdyby nie ta notka, szybko by mi z głowy umknęła :). Miły relaks, bez specjalnego zaskoczenia.
Wyzwania:
2014 rok z 52 książkami,
Pod hasłem,
Czytamy literaturę amerykańską,
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale możliwie, że kiedyś sięgnę po jakąś jej powieść. Może wlaśnie po "Zaginiony rękopis"? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gorąco polecam zatem :)
UsuńMoja mama zaczytywała się kiedyś w jej powieściach :) Z własnych doświadczeń pamiętam tylko "Pustą kołyskę" i zrobiła na mnie całkiem niezłe wrażenie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ok, ale no cóż... szału nie było :)
UsuńCzytałam tej autorki "Na ulicy, gdzie mieszkasz" i podobało mi się. Chętnie przeczytałabym powyższą!
OdpowiedzUsuńCiekawa opinia.
OdpowiedzUsuńmoże dołączyłabyś do mojego wyzwania?
http://hugekultura.blogspot.com/2014/01/wyzwanie-historia-z-trupem.html
Dzięki za zaproszenie, ale chwilowo mam już mnóstwo wyzwań na ten rok :)
UsuńBardzo lubię jej książki - może ich się nie zapamiętuje na całe życie ale mile spędza się przy nich czas. :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie to podsumowałaś :)
UsuńKiedyś czytałam całkiem sporo powieści tej pani. Mało pamiętam szczegółów, tylko ogóle wrażenia. W kilku książkach, pisanych z córką, występowała pani w średnim wieku, która wygrała kupę kasy na loterii, założyła fundację, a przy okazji ciągle pakowała się w jakieś kryminalne tarapaty. :) Lubiłam ją. :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej autorki, ale może kiedyś to zmienię.
OdpowiedzUsuń