środa, 2 lipca 2014

Maria Ulatowska "Pensjonat Sosnówka"

Maria Ulatowska
"Pensjonat Sosnówka"
360 stron
Czytając parę miesięcy temu "Sosnowe dziedzictwo" Marii Ulatowskiej nie wiedziałam, że autorka popełniła kontynuację losów bohaterów z Towian. Nie będę ukrywała, że lubię doczytywać historie, naturalne więc dla mnie było że ciąg dalszy przeczytam.

Anna postanowiła z odziedziczonego dworku zrobić pensjonat dla ludzi szukających wytchnienia w ciszy i dla tych, którzy uwielbiają czas spędzać na wędkowaniu. Lada dzień rozpocznie się pierwszy turnus, Anna przejęta wspierana jest dzielnie przez panią Irenkę oraz Dyzia. I tym razem kogo nie spotka na swej drodze zaraz zostają przyjaciółmi (no jak tak można, czy tak w ogóle można?) i wszystko jest tak nieprawdopodobnie słodkie i różowe jakby ktoś pączka mocno wypchanego konfiturą maczał w karmelu...

Nie jest możliwe, że wszystko w życiu układa się doskonale. Ba nawet jak się pojawiają problemy poważne to okazuje się, że dobrze bo i tak wyszło lepiej niż było przedtem. Irence umiera mąż (pijak paskudny), ale to nic bo zaraz ma nowego ukochanego Dyzia i już ślub planują. Ania wiąże się z Jackiem, a o jego syna Florka zaczyna się upominać matka - ale to nic, bo przecież i tak Ania wyjdzie za Florka, a zaprzyjaźniony prawnik Antoni wszystko w sądzie wywalczy. W tej książce wszystko kończy się sukcesem absolutnym!!!

Jakoś ta książka spłaszczona mi się wydała pod względem emocji. Czytałam ją z odczuciem, że obok mnie siedzi jakaś pani i miłym, aczkolwiek beznamiętnym głosem relacjonuje wydarzenia. Podczas lektury nie targnęła mną ani jedna emocja, a o znieczulicę się nie podejrzewam. Książkę zatem zaliczę w poczet współczesnych bajek. To co mi się podobało to świadomość, że istnieją jeszcze maleńkie miasteczka zadbane i dobrze zorganizowane otoczone przepięknymi widokami i jestem pewna, że tam życie płynie piękniej :). A tak poza tym strzała amora trafia ciągle nowych bohaterów i   wszyscy jedzą pyszne wypieki pani Malinki, ryba zawsze bierze a wczasowicze są zachwyceni.

Wyzwania: Polacy nie gęsi...Pod hasłemZ półki 2014Czytam opasłe tomiskaPrzeczytam tyle ile mam wzrostu.

2 komentarze:

  1. Ja mam "Domek nad morzem" tej autorki na zbyciu. Niestety, miałam podobne wrażenie, które tak trafnie ubrałaś w słowa - "Czytałam ją z odczuciem, że obok mnie siedzi jakaś pani i miłym, aczkolwiek beznamiętnym głosem relacjonuje wydarzenia. Podczas lektury nie targnęła mną ani jedna emocja, a o znieczulicę się nie podejrzewam."
    Pani Ulatowska ma wiele wiernych czytelniczek. Mnie nie jest dane do nich należeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć :) Te trzy książki Marii Ulatowskiej, które zgłosiłaś do Czytam Opasłe Tomiska dodałam Ci jako przeczytane w lipcu, więc pojawią się w podsumowaniu lipcowym, mam nadzieję, że to nie problem ;)

    OdpowiedzUsuń