Agatha Christie "Paseżar do Frankfurtu" 264 strony |
Sprawa się ma następująco: młodzi ludzie z różnych stron świata zaczynają się buntować i wywołują zamieszki. Krążą plotki, że na ich czele stoi niejaki Franz Joseph będący synem samego Hitlera. Młodzi mają pieniądze i wpływowych popleczników, więc nic tylko obalać rządy i zacząć władać światem, no chyba że jest jakaś metoda, która byłaby w stanie zatrzymać ten młodzieńczy pęd po władzę i przywrócić w miarę panującą równowagę.
Parę razy łapałam się na tym, że sprawdzałam czy aby czytana przeze mnie książka wyszła na pewno spod pióra Christie, bo jakby tu rzecz - była tam bardzo mała "zawartość Christie w Christie". Jeśli ktoś przypadkiem chciał się zapoznać z jakimś jej dziełem i niefortunnie zaczął od tego to można tylko ręce załamać. Ja nie wiem co autorka miała na myśli tworząc taką książkę... Może chciała się wyżyć politycznie i wyłożyć swoje filozoficzne dywagacje, ale myślałam że włosy z głowy wyrwę i sama trupem padnę, żeby się bardziej kryminalnie zrobiło. Lektura jak dla mnie bez smaczku, przetrawiona i zapewne godna zapamiętania, by więcej po nią nie sięgać.
Pani Agatho, jak pani mogła mi coś takiego zrobić...
Wyzwania: Na tropie Agathy, Pod hasłem, Przecztam tyle ile mam wzrostu.
Cóż, nawet królowej czasem może wyjść gorsza książka. Nie czytałam jeszcze :-D
OdpowiedzUsuńJeśli my możemy mieć gorszy dzień, to czemu autor nie może mieć słabszej książki :)
UsuńAkurat czytam właśnie książkę Christie i to moje z nią pierwsze spotkanie, na szczęście wybrałam inną pozycję, bo politycznego zrzędzenia bym nie zdzierżyła :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście doprawdy, bo mogłabyś się do Christie niepotrzebnie zniechęcić.
Usuń