niedziela, 3 sierpnia 2014

Kiran Desai "Zadyma w dzikim sadzie"

Kiran Desai
"Zadyma w dzikim
sadzie"
268 stron
Indie, maleńkie miasteczko i nieopisywalny upał. Wszyscy marzą o deszczu, a gdy ten przychodzi równocześnie na świat przychodzi Samptha. Pierworodny syn młodego małżeństwa - powód do dumy.

Ojciec wiąże z synem duże nadzieje, ale Samptha woli robić wszystko po swojemu. W szkole mu nie bardzo idzie, więc idzie do pracy. A praca nudna do granic możliwości, bo na poczcie (według ojca to stanowisko urzędnika państwowego). I tak upływają Sampthie dni na czytaniu cudzych korespondencji w pracy, nocami spać nie może bo przeszkadza mu chrapiąca rodzina (oprócz ojca jest i matka z obsesyjnym myśleniem o jedzeniu, bezzebną babka oraz młodsza siostra Pinky). I czuje ten Samptha, że musi coś zmienić, że coś musi ze swoim życiem koniecznie zrobić, bo dłużej tak nie pociągnie...

Będąc na weselnej imprezie organizowanej przez swojego szefa Semptha postanawia dać upust swoim pragnieniom, czego efektem jest niezły popis przed zgromadzonymi licznie gośćmi (między innymi serwuje wszystkim taniec na golasa). Ze wstydu ucieka na drzewo guawy... i postanawia już z niego nie schodzić. Lekarze podejrzewają obłęd, ale wkrótce Samptha zaczyna sypać z rękawa tajemnicami członków lokalnej społeczności (aż sam się dziwił jak wiele rzeczy pamięta z przeczytanych cudzych listów). Zaskoczeni trafnością jego uwag ludzie okrzykują go mędrcem i zaczynają go wielbić, aczkolwiek wygłaszane przez niego mądrości są dosyć trywialne :). Wszystko by się zapewnie pięknie toczyło dalej, gdyby pewnego dnia nie wprowadziły się na drzewo Sampthy niesforne małpy.



Kiran Desai
Kiran Desai to córka pisarki Anity Desai. Urodziła się w Indiach i tam do czternastego roku mieszkała. Wylądowała docelowo w USA, dzie studiowała między innymi kreatywne pisanie - studia na marne nie poszły :). "Zadyma..." jest jej pierwszą książką, która otworzyła drogę do świata pisarzy zdobywających uznanie oraz nagrody. Pisze po angielsku. Historię o człowieku zamieszkujących przez lata drzewo przeczytałam w hinduskim Timesie i postanowiła ją przelać na papier w formie książki. Sama uwielbia tworzyć w kuchni, może stąd jej kulinarny wątek w książce?

Nie spodziewałam się takiej dawki dobrego humoru. Cała sytuacja ze zrobieniem przez przypadek z człowieka obiektu czci jest na tyle absurdalna co stado małp wpadających w alkoholizm. Podobnie jak babcia udająca się na targ w celu nabycia drogą kupna sztucznej szczęki, czy okazywanie uczuć przez odgryzienie komuś kawałka ucha... wybuchałam śmiechem często :). Ale choć przez chwilę przeniosłam się w upalny, niezwykle barwny i przesączony zapachami i niebywałymi smakami krajobraz. 

Wyzwania: Pod hasłemBook-TrotterPrzeczytam tyle ile mam wzrostu.

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie chyba książka za bardzo zakręcona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kreatywne pisanie... ciekawe ;) Muszę chyba co nieco o tym poczytać. Co do książki, to zdecydowanie must read. Tak jak i Brzemię rzeczy utraconych. Tyle książek, a tak mało czasu!

    OdpowiedzUsuń